58-letni obecnie Routh pojawił się na dworcu w Przemyślu, skąd planował pojechać do Ukrainy. Jego celem było wsparcie tego państwa, które zostało wówczas zaatakowane przez Rosję. Chciał to uczynić poprzez organizację międzynarodowego miasteczka namiotowego w Kijowie, które miało stanowić żywą tarczę dla rosyjskich ataków.
Polskie wątki w zamachu na Trumpa. Są nowe informacje
Spotkał się z nim współpracownik „Dagens Nyheter”, Kevin Chang. W jego ocenie Routh był poruszony wydarzeniami w Ukrainie. Był też zdecydowany na niesienie wsparcia, choć nie ukrywał, że martwi go sytuacja na świecie. W miasteczku namiotowym, które planował stworzyć w Kijowie, mieli mieszkać ludzie z różnych państw. W ocenie Routha atak wojsk Putina na tę strukturę byłby równoznaczny z wypowiedzeniem wojny całemu światu.
Po rozmowie Chang zrobił Routhowi zdjęcie, po czym mężczyźni wymienili się mailami. Ostatecznie jednak kontakt między nimi się urwał.
Planowany zamach na Donalda Trumpa
15 września tego roku Ryan Routh próbował strzelić do Donalda Trumpa z automatycznego karabinu, ukrywając się za gęstym żywopłotem przy jego polu golfowym na Florydzie. Został jednak spłoszony przez agentów Secret Service. Podjął próbę ucieczki samochodem, lecz szybko został zatrzymany.
W ręce śledczych trafił nieco później odręczny list Routha, w którym zapowiadał zamiar zamordowania Trumpa. Dane z jego telefonu komórkowego potwierdziły, że przebywał na Florydzie już od 18 sierpnia, regularnie pojawiając się w okolicach rezydencji Trumpa.
We wtorek federalna prokuratura oskarżyła Ryana Routha o próbę zamachu na kandydata w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Media poinformowały także o zatrzymaniu syna zamachowca, Orana, za posiadanie materiałów pornograficznych.
Czytaj też:
Strzały w pobliżu Donalda Trumpa. Zatrzymano jedną osobęCzytaj też:
Potężna wpadka sztabowców Trumpa. Pomylili stan USA z innym krajem