Każdego dnia kijowskim Chreszczatykiem ciągną kondukty pogrzebowe. Przy dźwiękach patriotycznej muzyki trumny, skropione łzami żon, córek i matek, wędrują na główny plac miasta, gdzie polegli bohaterowie po raz ostatni żegnają się z rodzinami i towarzyszami, którzy na „pamiątkę” wtykają ukraińskie flagi w klomby zieleni.
Wybory prezydenckie w Ukrainie. Zełenski może zrobić tylko jedno
W miarę nasilania się rosyjskiej ofensywy w Donbasie pożegnania stają się coraz częstsze, przypominając Ukraińcom o wyniszczającej wojnie. Później życie wraca powoli do normy.
Sklepy działają, a przy restauracyjnych stolikach pojawiają się rzesze gości, którzy plotkują na temat zbliżającego się terminu wyborów prezydenckich. Te – zgodnie z harmonogramem – powinny odbyć się w 2025 roku, podobnie jak w Polsce. Czy się odbędą? Nie wiadomo. Ich organizacja w czasie konfliktu zbrojnego byłaby „samobójstwem” – zauważa poseł opozycji Yaroslava Zhelezhnyak. Gdyby jednak doszły do skutku, prezydent Wołodymyr Zełenski miałby ogromny problem, by ponownie je wygrać.
Dylemat prezydenta: Wybory w czasie wojny
Dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego obecny moment jest trudny zarówno politycznie, jak i militarnie. Z perspektywy politycznej Zełenski stoi przed dylematem dotyczącym przyszłości swojego przywództwa i możliwości przeprowadzenia wyborów prezydenckich zaplanowanych na 2025 rok.
Jego biuro zaprzecza, jakoby przygotowywało się do głosowania, jednak w kraju, który zmaga się z ogromnymi wyzwaniami logistycznymi i podziałami społecznymi, coraz głośniej mówi się o konieczności wyłonienia nowego przywódcy i o potencjalnych rywalach Zełenskiego.
Jednak organizacja wyborów w kraju, w którym wciąż obowiązuje stan wojenny, nie wydaje się dobrym pomysłem. W sytuacji, gdy Ukraina stoi w obliczu kryzysu militarnego, trudno wyobrazić sobie, aby kampania wyborcza mogła przebiegać w sposób demokratyczny i bezpieczny.
Poseł opozycji Yaroslava Zhelezhnyak zauważa, że „angażowanie się w kampanię wyborczą w tej chwili byłoby samobójstwem” i podkreśla, że Ukraina najpierw musi przetrwać nadchodzącą zimę, która dla wielu mieszkańców będzie jednym z największych wyzwań.
Opozycja patrzy na ręce
Krytycy Zełenskiego obawiają się, że jego administracja celowo opóźni wybory, używając wojny jako argumentu. To może mieć wpływ na jego reputację zarówno wewnątrz kraju, jak i na arenie międzynarodowej.
Z drugiej strony, przeprowadzenie wyborów w tak trudnych warunkach również wiąże się z ogromnym ryzykiem – może prowadzić do destabilizacji oraz naruszenia jedności narodowej, którą Ukraina tak mozolnie budowała od czasu inwazji.
Spadające morale i pojawiający się rywale
Zełenski, który w 2019 roku wygrał wybory prezydenckie z miażdżącym poparciem, obecnie nie cieszy się już ogromną popularnością. Wewnętrzne sondaże, które cytuje „The Economist", wskazują, że nie jest już postrzegany jako niekwestionowany przywódca wojenny. W kraju narasta za to frustracja i zmęczenie przedłużającym się konfliktem. Zmęczenie przekłada się na niknącą wiarę w zwycięstwo.
Dmytro Povorotny, wojskowy kapelan, zauważa, że nowo zmobilizowani żołnierze często „walczą, ponieważ tylko w ten sposób mogą pozostać przy życiu”. Spada więc morale wśród młodych mężczyzn, którzy coraz częściej traktują front jako nieunikniony obowiązek.
Polityczni rywale z lepszymi notowaniami
Jednym z potencjalnych rywali Zełenskiego jest Walery Załużny, były głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy, który zyskał ogromne uznanie jako bohater wojenny. Załużny obecnie pełni funkcję ambasadora w Wielkiej Brytanii.
Trafił tam po otwartym konflikcie z prezydentem Zełenskim. Pozostaje jednak postacią, której ambicje polityczne budzą zainteresowanie zarówno w kraju, jak i za granicą. Choć sam Załużny jeszcze nie wyraził otwarcie chęci kandydowania, to wielu obserwatorów uważa, że mógłby stanowić realne zagrożenie dla Zełenskiego, gdyby doszło do wyborów.
Jednak przeciwnicy prezydenta twierdzą, że Zełenski, zamiast startować w wyborach, powinien dotrzymać swojej obietnicy i wycofać się po pierwszej kadencji. „Ma tylko jedno wyjście, by odejść z nienaruszoną reputacją”, mówi jedno ze źródeł blisko współpracujących z prezydentem, cytowane przez „The Economist".
Zmiany na międzynarodowej arenie: Trump i Ukraina
Ukraińska scena polityczna bacznie śledzi zmiany na arenie międzynarodowej. Jedną z kluczowych kwestii pozostaje zbliżająca się inauguracja Donalda Trumpa w USA. Trump, znany z niejednoznacznego podejścia do wsparcia dla Ukrainy i krytyki NATO, w przeszłości wywołał kontrowersje swoim „przyjaznym” stosunkiem do Rosji.
Ukraina obawia się, że jego administracja, której priorytetem może stać się zakończenie konfliktu na Wschodzie, wymusi na Kijowie rozwiązanie, które niekoniecznie będzie korzystne dla tego kraju.
Doniesienia o obsadzeniu kluczowych stanowisk w administracji USA przez osoby o zdecydowanych poglądach, jak Marco Rubio na stanowisku sekretarza stanu oraz Mike Waltz na stanowisku doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, dają Ukrainie pewną nadzieję na kontynuację twardego stanowiska wobec Rosji. Niepokoi jednak brak miejsca w nowej administracji dla Mike’a Pompeo, postrzeganego jako bardziej przychylnego Ukrainie.
Lęki podsycają również doniesienia dotyczące przyszłego wiceprezydenta, J.D. Vance’a, który może forsować rozwiązania oznaczające rezygnację z ukraińskich aspiracji członkowskich w NATO oraz zaakceptowanie rosyjskiej kontroli nad okupowanymi częściami terytorium Ukrainy.
Propozycje te budzą sprzeciw Ukraińców oraz zaniepokojenie w innych krajach regionu Europy Wschodniej, które obawiają się, że przyszłe ustępstwa wobec Rosji mogą prowadzić do dalszej destabilizacji.
Zła sytuacja na froncie
Sytuacja militarna na ukraińskim froncie nie przedstawia się obiecująco. Według danych wywiadu siły rosyjskie przewyższają liczebnie siły ukraińskie, zwłaszcza w miejscach takich jak Kurakhove, gdzie stosunek wynosi sześć do jednego na korzyść Rosji.
Sytuacja ta wpływa na nastroje społeczne, a spadające morale znajduje odzwierciedlenie w licznych skargach i obawach obywateli. Wśród żołnierzy coraz częściej pojawia się poczucie, że Ukraina znajduje się w odwrocie, a zbliżająca się zima może jeszcze bardziej pogorszyć ich sytuację.
Na domiar złego Rosja nasiliła współpracę militarną z Koreą Północną, która wysłała tysiące żołnierzy, aby wspomóc ją w regionie Donbasu. W prowincji Zaporoże trwają przygotowania do rosyjskiej ofensywy, która według ukraińskiego wywiadu może obejmować atak na stolicę prowincji. Zaporoże jest kluczowym ośrodkiem przemysłowym, a jego utrata stanowiłaby dla Ukrainy poważny cios gospodarczy i psychologiczny.
Społeczne koszty wojny i przyszłość Ukrainy
Społeczne koszty wojny są odczuwalne nie tylko na froncie, ale i w codziennym życiu Ukraińców. W kraju, gdzie niemal każda rodzina ma kogoś, kto walczy lub walczył na froncie, frustracja spowodowana przedłużającym się konfliktem narasta.
Mieszkańcy Kijowa oraz innych miast i miasteczek zdają sobie sprawę, że wojna jest wyczerpująca zarówno pod względem emocjonalnym, jak i gospodarczym. Coraz więcej Ukraińców domaga się jej zakończenia, choćby i za cenę kompromisu, podczas gdy inna część społeczeństwa jest gotowa walczyć, aby przywrócić integralność terytorialną kraju.
Czytaj też:
Ujawniono treść rozmowy Trumpa i Putina. Prezydent-elekt doradzał ws. wojny w UkrainieCzytaj też:
Pokojowy Nobel dla Donalda Trumpa? Ten polityk, chce go nominować