Krystyna Romanowska: Istnieje świat poza polityką?
Leo Varadkar: Oczywiście. Mam o wiele więcej swobody. Zawsze będę zainteresowany polityką i przyszłością mojego kraju i świata, ale mam dosyć bycia „na pierwszej linii”. Po prawie 30 latach służby przyda mi się przerwa. Zacząłem pisać autobiografię.
Jakie będzie jej pierwsze zdanie?
Rozczaruję panią, ale jeszcze nie wiem. To moja pierwsza książka, nie wiedziałem, że pisanie jest tak trudne, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że prolog jest najważniejszy, więc pierwsze zdanie będzie bardzo przemyślane.
Ale jednak przyjechał pan do Polski w sprawie aborcji, czyli w „sprawie politycznej”.
Przyjechałem na zaproszenie posłanki Doroty Łobody, żeby wziąć udział w obradach komisji parlamentarnej zajmującej się złagodzeniem prawa aborcyjnego w Polsce. Rozmawiałem też z Katarzyną Kotulą, ministrą ds. równości i organizacjami pozarządowymi. To zresztą nie jest moja pierwsza wizyta w Polsce i także w polskim sejmie.
I nie roszczę sobie prawa do tego, żeby być doradcą w polskiej sprawie aborcyjnej. Chcę jedynie podzielić się irlandzkimi doświadczeniami z referendum w maju 2018 roku, które zakończyło restrykcyjne prawo aborcyjne na „Zielonej Wyspie”. Polska i Irlandia są podobnymi krajami pod wieloma względami, szczególnie jako społeczności tradycyjnie bardzo katolickie. Ale jednocześnie coraz bardziej liberalne. Zdecydowanie jednak nie jestem tu po to, aby mówić wam co macie robić. Każdy kraj musi znaleźć swoje własne rozwiązanie. Możecie skorzystać z doświadczenia Irlandii, ale nie musicie.
Jakie są podobieństwa, a jakie różnice w kontekście prawa aborcyjnego w Irlandii w 2018 roku i w Polsce 2024?
Największa różnica to ta, że do 1993 roku Polska miała stosunkowo liberalne prawo aborcyjne, a potem je ograniczyła.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.