Szokującego odkrycia dokonano we wsi Ljubelj Kalniczki w gminie Ljubescica w Chorwacji. Na podwórku jednego z domów zakopane były zwłoki dwójki kilkumiesięcznych dzieci. Rodzice w wieku 34 oraz 38 lat zostali zatrzymani przez policję. Ich trzecie dziecko – 4-letnia dziewczynka – trafiło pod opiekę służb. Na razie nie ujawniono, w jakich okolicznościach zmarły niemowlaki, których ciała odnaleziono. Według wstępnych hipotez do śmierci mogły przyczynić się rażące zaniedbania ze strony rodziców.
Chorwacja. Ciała dzieci zakopane na podwórku
Policja z Varazdin wydała w sprawie krótkie oświadczenie. Napisano w nim tylko, że „służby otrzymały zgłoszenie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na łamaniu praw dziecka a śledztwo jest prowadzone w sprawie dwóch osób we współpracy z Prokuraturą Okręgową”.
Z relacji sąsiadów wynika, że rodzina unikała kontaktów z pozostałymi mieszkańcami wsi. – Z tego co wiemy, nie pracują. Kobiety, która ma na imię Ruta, praktycznie nie widywaliśmy, natomiast on bardzo często chodził na spacery. Był zawsze charakterystycznie ubrany w czarną sutannę. Uwagę zwracała też jego długa broda – opowiadał jeden z sąsiadów.
Rodzina miała należeć do sekty religijnej
Jak się okazało, rodzina miała należeć do sekty religijnej. Ojciec rodziny, który w przeszłości był muzykiem i aktywnie trenował piłkę wodną, właśnie w grupie poznał swoją przyszłą partnerkę.
Historia rodziny poruszyła chorwacką opinię społeczną. Do sprawy odniósł się też wicepremier kraju. Davor Bozinović przekazał, że dzieci nie były zarejestrowane w urzędowych spisach. Rodzice wykorzystali to, że porody odbywały się w domu. Jeden z sąsiadów powiedział dziennikarzom, że usłyszał od ojca rodziny, że rejestracja w urzędzie jest znakiem szatana. – Kiedyś powiedział mi, że w śmierci nie ma niczego złego, że jest to po prostu wola Boga. W kontekście tego, co się stało, te słowa nabierają makabrycznego znaczenia – ocenił mężczyzna.
Czytaj też:
Warszawa. Policjant śmiertelnie postrzelił kolegę. Są nowe ustaleniaCzytaj też:
Dantejskie sceny w Saksonii. 24-letni Polak staranował radiowóz