Pomiędzy Finlandią a Estonią puszczonych jest kilka kabli. Problemy techniczne wystąpiły po uszkodzeniu czterech z nich (znajdują się w Zatoce Fińskiej).
Fińskie służby prowadzą obecnie dochodzenie, które mają na celu zbadać kwestię uszkodzenia EstLink 2 i być może inne szkody, powstałe w infrastrukturze podmorskiej. Obecnie podejrzewa się, że za akt wandalizmu odpowiadać może załoga tankowca Eagle S.
Rosyjska załoga doprowadziła do zerwania kabla? W tle tajemnicza „flota cieni”
Statek ten, który pływa pod banderą Wysp Cooka, należy do rosyjskiej „floty cieni”. Eagle S płynął z Petersburga w kierunku Egiptu, a jego trasa przebiegała w okolicy EstLink2. W międzyczasie doszło do awarii. Statek zatrzymano w Zatoce Fińskiej przez straż graniczną i policję.
„Według Markku Hassinena, zastępcy komendanta Straży Granicznej, statek patrolowy straży granicznej odkrył w środę [pierwszego dnia świąt – red.], że kotwice statku nie są na miejscu i że dzieje się coś nienormalnego” – pisze serwis hs.fi. Dziennikarze podają, że w tej sprawie prowadzone jest dochodzenie. Chodzi o popełnienie ciężkiego wykroczenia.
Załoga statku została przesłuchana, ale jej członkowie nie przyznali się do winy.
Fiński dziennik „Helsingin Sanomat” ustalił, że Eagle S w przeszłości operował głównie w Turcji i Indiach. Na jego pokładzie znajdowało się około 35 tysięcy ton benzyny bezołowiowej.
„HS” ujawania, że naprawa kabla nie jest czymś, co da się załatwić szybko. „Szacuje się, że potrwa to kilka miesięcy” – czytamy.
Kabel ma długość ponad 170 km
W sprawie awarii EstLink 2 głos zabrał nawet premier Petteri Orpo. Szef fińskiego rządu zapewnił, że „władze pozostają czujne nawet podczas świąt”.
Kabel ma długość 171 kilometrów, z czego 145 km odcinka podmorskiego biegnie przez Zatokę Fińską, 12 km kabli natomiast ciągnie lądem przez Estonię, a pozostałe 14 km to linie napowietrzne w Finlandii.
Czytaj też:
Awaria kabla energetycznego na dnie Bałtyku. Doszło do sabotażu? „Władze są czujne”Czytaj też:
Do katastrofy doprowadziła rosyjska rakieta? Pieskow do dziennikarzy: Nikt nie powinien tego robić