"Technicy pracowali dzień i noc, abyśmy mogli wrócić na antenę. Cały świat się cieszy. To są drugie nasze narodziny" - powiedział dyrektor techniczny Imedi TV, David Menabde.
Imedi TV zamknięto 7 listopada, po masowych antyprezydenckich demonstracjach opozycji. Wobec telewizji prowadzono śledztwo pod zarzutem nawoływania do obalenia rządu. W trakcie policyjnej interwencji wyposażenie techniczne stacji zostało znacznie uszkodzone. Porozbijano monitory, wyrywano kable ze ścian, zniszczono komputery.
Zniesienie zakazu emisji Imedi TV było jednym z podstawowych żądań Zachodu wobec Gruzji przed wyborami prezydenckimi.
Pod presją opozycji prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili zdecydował się na rozpisanie przedterminowych wyborów i pod koniec listopada ustąpił z urzędu, by móc ponownie ubiegać się o stanowisko głowy państwa. Przedterminowe wybory prezydenckie odbędą się 5 stycznia.
Przeciwnicy byłego prezydenta przypisują mu odpowiedzialność za rozpanoszoną korupcję i spadek poziomu życia. Saakaszwili, który objął władzę w następstwie bezkrwawej "rewolucji róż" w 2003 roku, uważa te zarzuty za bezpodstawne i startuje ponownie w wyborach.
W sprawie przywrócenia emisji Imedi TV prowadził w Gruzji skuteczną mediację Adam Michnik.
Imedi jest własnością amerykańskiej News Corp. oraz gruzińskiego oligarchy i opozycjonisty Badriego Patarkaciszwilego, który kandyduje w styczniowych wyborach prezydenckich.pap, ss