Prezydent Trump łudził się, że Putin tylko czeka na jego inicjatywy pokojowe. To jak Putin traktuje wysłanników Waszyngtonu świadczy o tym, że Moskwa wykorzystuje szanse, jakie dali im Amerykanie. Skandaliczne potraktowanie w Białym Domu Zełenskiego, wstrzymanie pomocy wojskowej oraz wsparcia wywiadowczego, wpisuje się w oczekiwania Kremla – to podważanie potęgi USA.
Kolekcjoner wrogów
Chaos informacyjny autorstwa Trumpa i jego sztabu nie pozwala zdefiniować strategii, jaką Biały Dom już dawno powinien określić. Przekonanie prezydenta USA, że Putin skłaniał się będzie ku jego propozycjom legło w gruzach. I aż dziw, że w Waszyngtonie nie widzą gry Putina, który swoje oczekiwania wobec USA wyraźnie zdefiniował.
Rękoma Trumpa Rosjanie chcą upokorzyć Ukrainę i Biały Dom dał się w tę grę wciągnąć. Pasmo politycznych i dyplomatycznych porażek Amerykanie zaczęli w Monachium. I nadal brną w tym show, którego autorami są jednak Rosjanie. Nie wiadomo czemu, Trump jest przekonany, że w jego możliwościach jest szybkie doprowadzenie do pokoju w wojnie za naszą wschodnią granicą. Ale w tym niezrozumiałym pędzie do rozmów z Putinem, Amerykanie stracili z oczu powagę sytuacji.
Trump i jego sztab swoimi chaotycznymi działaniami osłabiają rolę USA jako globalnego gracza. Z tej szansy korzysta Putin.
Do gry, już nie tylko w roli obserwatora, wchodzą Chiny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.