"Tu, gdzieś w biurokracji brukselskiej, powstało małe nieporozumienie i zamiast w tej książeczce lizbońskiej, pan prezydent znalazł się w książeczce brukselskiej" - powiedział Tusk na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli.
Jak wyjaśnił, jego współpracownicy wysłali, "zgodnie z sugestią współpracowników prezydenta" do Lizbony informację, że to on jest szefem polskiej delegacji. Dodał, że "tak szybko jak to było możliwe" wysłana została również informacja do Brukseli o składzie tamtejszej delegacji RP.
"Ile byliśmy w stanie, tyle zrobiliśmy" - zapewnił szef rządu.
"Ja nie oglądałem ani (książeczki) lizbońskiej, ani brukselskiej, i nie widzę powodu, dla którego głowy państw, premierzy i ministrowie mieliby się szczególnie ekscytować tym, jak wygląda ta książeczka" - dodał Tusk.
ab, pap