– Mam dobre wieści. Za chwilę podpiszę historyczny dekret, wprowadzający wzajemne cła na kraje na całym świecie. Wzajemne. Oznacza to, że oni robią to nam, a my robimy to im. Bardzo proste. Prościej się nie da. To jeden z najważniejszych dni, moim zdaniem, w historii Ameryki. To nasza deklaracja niepodległości gospodarczej – ogłaszał Donald Trump, prezentując tablicę z odpowiednimi stawkami.
Donald Trump nałożył cła na 70 państw
Wprowadzone zostaną m.in. dodatkowe 20 proc. cła na produkty z Unii Europejskiej i 34 proc. na towary z Chin. W przypadku Wietnamu będzie to 46 proc., Japonii – 23 proc., a Indii – 26 proc. Minimalna stawka celna dla wszystkich pozostałych państw świata będzie wynosić 10 proc., a rekordowa 49 (Kambodża) i 50 proc. (Lesotho).
Trump oznajmił też, że spodziewa się wkrótce błagalnych telefonów od światowych liderów. – Do wszystkich zagranicznych prezydentów, premierów, królów, królowych, ambasadorów i wszystkich innych, którzy wkrótce będą dzwonić, aby prosić o wyjątki od tych taryf, mówię: zakończcie swoje własne taryfy, znieście bariery, nie manipulujcie swoimi walutami – mówił.
Cła Trumpa. Uderzą w sojuszników, a nie we wrogów
Amerykańskie media nie mogą nadziwić się działaniom prezydenta. Zwracają uwagę nie tylko na fakt, że rozpoczął wojnę handlową m.in. z wieloletnimi sojusznikami, w tym nawet Izraelem (17 proc.). Podkreślają, że na jego liście zabrakło kilku wymownych wpisów. Wyliczają brak nowych ceł dla Rosji, Białorusi, Korei Północnej i Kuby, czyli tradycyjnych wrogów USA.
Pojawiło się też wiele kpin z szerokiego zakresu pozostałych uregulowań. Osobnymi cłami obłożono nawet bezludne wyspy, zamieszkałe tylko przez pingwiny. Mowa o Wyspach Heard i McDonalda, położonych w pobliżu Antarktydy, a stanowiących terytorium Australii. – Nigdzie na Ziemi nie jest bezpiecznie – żartował premier Australii Anthony Albanese.
Amerykańskimi cłami objęto też terytorium znane jako Diego Garcia. To największy atol w archipelagu Czagos w środkowej części Oceanu Indyjskiego. Miejsce znane jest z tego, że stacjonuje tam jedna z pięciu baz kontroli i monitorowania systemu GPS, zarządzanych przez siły lotnicze USA.
Czytaj też:
Niespotykana od lat aktywność USA na Bliskim Wschodzie. „Wojenne werble grają coraz głośniej”Czytaj też:
Donald Trump znowu mówi o Grenlandii. „Na 100 procent”