"Chcę poznać więcej faktów na temat wydarzeń w wiosce oraz dowiedzieć się m.in., jak przebiegał proces decyzyjny. Rozmowa z pułkownikiem jest niezbędna, by taką wiedzę zgromadzić" - powiedział Klich.
Wyraził ponadto przekonanie, że prokuratura powinna przesłuchać pułkownika, tym bardziej że on sam wyraził chęć złożenia zeznań. Szef MON nie odpowiedział na pytanie, czy w składzie towarzyszącej mu delegacji są wojskowi prokuratorzy.
O braku przeszkód do przesłuchania płk. Schuitzera zapewniał w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Jak powiedział w radiu Zet, najprościej i najszybciej będzie, jeżeli amerykański oficer sam zgłosi się do prokuratury.
Ćwiąkalski poinformował ponadto, że "na tym etapie śledztwa nic nie wskazuje, by rozkaz (do zaatakowania wioski - PAP) mogli wydać Amerykanie". Dodał jednak, że z całą pewnością taka możliwość też zostanie zbadana.
Na razie nie wiadomo jednak, czy ostatecznie dojdzie do spotkania Klicha i Schuitzera, bo panujące w Afganistanie warunki pogodowe chwilowo wykluczają przemieszczanie się śmigłowcami, które często są jedynym sposobem dotarcia do niektórych baz.
Szef MON nie chciał w środę wypowiadać się na temat doniesień "Rzeczpospolitej" o amerykańskim meldunku, z którego miałoby wynikać m.in., że mieszkańcy zaatakowanej wioski współpracowali z talibami. Podkreślił, że musi zapoznać się z materiałami na ten temat.
Pytany o komentarz do słów Ćwiąkalskiego, który wyraził przekonanie, że prokuratura nie myli się, stawiając zarzuty w sprawie akcji w Afganistanie, Klich powiedział, że "widocznie minister zna akta prokuratury". "Ja tych akt nie znam, w związku z tym nie chciałbym komentować tego, co w nich się zawiera" - dodał.
"Dopóki nie poznam dokumentacji i nie będę wiedział, jaki jest materiał dowodowy, powstrzymuję się od wszelkich komentarzy w tej sprawie i radzę, naprawdę szczerze, by się nie angażować w komentowanie tej sprawy" - powiedział Klich.
Minister obrony po wieczornym spotkaniu w Kabulu z dowódcą ISAF gen. Danem Mc Neilem powiedział dziennikarzom, że usłyszał od niego zapewnienie, iż "bez względu na dyskusje, które toczą się w Polsce wokół nieprzyjemnego incydentu, wysiłek polskich żołnierzy w Afganistanie jest ogromnie wysoko ceniony przez dowództwo i inne kontyngenty".
"To ważna deklaracja, bo deklaracja niewymuszona, która pochodziła z ust człowieka, który ma najlepszy wgląd w sytuację bezpieczeństwa i działania sił koalicyjnych w Afganistanie" - dodał szef MON.
Wojskowa prokuratura w związku z ostrzelaniem 16 sierpnia afgańskiej wioski Nangar Khel postawiła zarzuty siedmiu żołnierzom. Sześciu z nich usłyszało zarzut zabójstwa ludności cywilnej, siódmy - ataku na niebroniony obiekt cywilny. W wyniku działań polskich żołnierzy zginęło wówczas sześcioro cywilów, a dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran. Wśród poszkodowanych były dzieci i kobiety - trzy z nich trwale okaleczono.pap, em, ab