Reuters informuje, powołując się na niezależny sondaż exit polls przeprowadzony przez grupę organizacji pozarządowych na zlecenie stacji telewizyjnych, że Saakaszwili zdobył 53,8 proc. głosów. Margines błędu w tym sondażu wynosi 3 proc.
Główny kontrkandydat Saakaszwilego - 43-letni Lewan Gaczecziładze, reprezentujący koalicję dziewięciu partii opozycyjnych - uzyskał jedynie 28,3 proc.
Prezydent Saakaszwili pojawił się w sobotę w lokalu wyborczym w centrum Tbilisi w towarzystwie żony - obywatelki Holandii, i dwóch synów. "Dla tego regionu Gruzja jest historią wielkiego sukcesu. Teraz to od ludzi zależy, czy ten sukces będzie trwał" - powiedział po oddaniu głosu.
Jego rzecznik Dawid Bakradze wieczorem obwieścił już zwycięstwo Saakaszwilego. "Oczywiście, że są to wstępne wyniki (...), ale to jasno pokazuje, że wybory to sukces i, że przyszłym prezydentem Gruzji będzie Micheil Saakaszwili" - oświadczył.
Jednak opozycja nie złożyła broni. Oskarżyła związaną z Saakaszwilim ekipę sprawującą władzę o "poważne naruszenia" w trakcie wyborów. Wyniki sondaży exit polls nazwała prowokacją, a zwolennicy Gaczecziładzego mówią, że "walka rozpoczyna się teraz". Sam Gaczecziładze wezwał wieczorem swych zwolenników do przybycia w niedzielę na wielki wiec w proteście przeciwko - jak to określił - sfałszowanym rezultatom wyborów prezydenckich.
"Saakaszwili kłamie" - powiedział dziennikarzom. "Sondaże exit polls zostały sfałszowane".
Wiec opozycji ma się rozpocząć o godz. 14 czasu miejscowego (godz. 11 czasu polskiego).
Gaczecziładze, reprezentujący koalicję dziewięciu partii opozycyjnych jeszcze przed rozpoczęciem głosowania, w piątek, zapowiedział, że nie uzna jego wyników, bowiem zostało ono "z góry sfałszowane". Również znaczna część opozycji zapowiadała wznowienie antyrządowych protestów, w przypadku ponownego wyboru Saakaszwilego. Opozycja twierdzi, że jej kandydaci nie mieli równego z prezydentem dostępu do mediów.
Rzecznik Centralnej Komisji Wyborczej twierdzi, że wybory przebiegły bez poważnych naruszeń. Głosowanie monitorowało około tysiąca obserwatorów, w tym czterystu z OBWE.
Prezydent Gruzji jest wybierany na pięć lat. Jego urzędowanie może trwać maksimum dwie kadencje. Nie ma progu frekwencji wyznaczającego ważność wyborów. Kandydat musi dostać 50 proc. plus jeden głos, by wygrać w pierwszej turze. Jeśli nikt nie uzyska takiego rezultatu, druga odbywa się po dwóch tygodniach między dwójką kandydatów, którzy zdobyli najwięcej głosów w pierwszej turze.
Obecne przedterminowe wybory Saakaszwili zaproponował, aby rozwiązać kryzys społeczno-polityczny, którego przejawem były listopadowe demonstracje antyrządowe i zamieszki.
Wybory były połączone z referendum w sprawie daty wyborów parlamentarnych i członkostwa Gruzji w NATO. Według wspomnianego sondażu exit polls, przystąpienie Gruzji do Sojuszu Północnoatlantyckiego poparło 61 proc. głosujących
40-letni Saakaszwili mimo wielu głosów krytyki w kraju i zagranicą, jakie wywołały jego próby rozprawy z opozycją (m.in. wprowadzenie stanu wyjątkowego i zamknięcie jedynej niezależnej telewizji) był od początku uważany za faworyta tych wyborów, Jego szanse zwiększyło rozbicie opozycji, która wystawiła w wyborach kilku kandydatów.
Ten wykształcony za granicą, głównie w USA, prawnik przeszedł już do historii Gruzji jako przywódca buntu społecznego w 2003 roku, w wyniku którego zmuszony został do ustąpienia ówczesny prezydent Eduard Szewardnadze, wspierany przez polityków i działaczy o rodowodzie sowieckim, którym zarzucano łamanie demokracji i korupcję. Cztery lata później pod podobnymi zarzutami stanęła ekipa Saakaszwilego, który za czasów Szewardnadzego był m.in. ministrem sprawiedliwości.
pap, em