Ale nie wedle „Dziennika". Otóż znany dziennikarz, który do Pragi nie pojechał, ale śledztwo poprowadził w Warszawie stwierdził co innego: stanowiska obu rządów w sprawie tarczy są rozbieżne, Praga nie podziela naszych postulatów, a już w kwietniu, kiedy premier Topolanek poleci do Waszyngtonu, Czesi podpiszą swoją umowę o tarczy. Nic to, że Tusk i Topolanek mówili co innego, nic to, że podkreślali, że tylko wspólnie da się osiągnąć (nie lubię tego określenia) kompromis. Stosunki polsko-czeskie są dziś po prostu niedobre.
Tyle, że zupełnie nielogiczne. Raz, że Czesi podpisując umowę z Amerykanami wcześniej, nic nie zyskają. Tarcza nie powstanie bez zgody Polski i odwrotnie. Po drugie właściwie nie wiadomo, czy nowy prezydent USA będzie chciał kontynuować budowę tarczy (po co się więc kompromitować i podpisywać nieważną umowę zawczasu?). Czesi nie mają więc żadnego interesu, by wychodzić przed szereg. Warto dodać, że relacje polsko-czeskie w ostatnim czasie są wyjątkowo dobre. Na ostatnim szczycie UE w Brukseli jedynymi, którzy nas popierali byli właśnie Czesi. Takie osoby jak Jan Zhradil, czeski „szerpa", czy Alexander Vondra, rzecznik Karty-77 i były opozycjonista, który porzucił dysydenckie środowisko polityczne są dziś największymi przyjaciółmi Polski w Pradze. I Czechom zależy na zgodzie z Polską: liczą bowiem, że jako duży kraj UE poprzemy ich w sporze z Austrią o elektrownię atomową w Temelinie.
W „Dzienniku" istnieje więc świat alternatywny. Można sobie wybrać. Jak mamy ochotę na teksty „pod prąd” no to zaglądamy do „Dziennika” i już wszystko jest na opak.