Zapowiedział, że w sprawie ograniczenia liczebności sił w Iraku zdaje się na dowódcę wojsk amerykańskich w tym kraju, generała Davida Petraeusa, który w marcu ma przedstawić w Kongresie raport o sytuacji w Iraku i o dalszych działaniach militarnych USA. Jest jednak przekonany, że amerykańska obecność militarna w Iraku potrwa dłużej niż jego kadencja.
Ubiegłoroczne zwiększenie liczby żołnierzy USA w Iraku przekształciło ten kraj w miejsce, gdzie "powraca nadzieja i został znacznie ograniczony poziom przemocy, a Al-Kaida poniosła wielkie straty" - ocenił amerykański prezydent.
"Musimy zrobić wszystko, aby w 2008 roku nastąpił tu znaczny postęp - powiedział Bush dzienikarzom w bazie w Kuwejcie, w której stacjonuje 9 tysięcy amerykańskich żołnierzy.
Amerykański prezydent zaapelował też do Syrii, aby "ograniczyła falę terrorystów", którzy przenikają do Iraku i upomniał Iran, aby "zaprzestał wspierania rebeliantów, którzy atakują siły koalicyjne i żołnierzy irackich".
Bush przybył do Kuwejtu w piątek wieczorem po złożeniu swej pierwszej wizyty w Izraelu i na Zachodnim Brzegu Jordanu.
W czasie czwartkowego spotkania w Ramalli z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem Bush wyraził przekonanie, że do podpisania porozumienia pokojowego między Izraelem i Palestyńczykami dojdzie jeszcze przed końcem jego kadencji w styczniu 2009 roku.pap, em