"Wszyscy przywódcy arabscy powinni odczuć presję chwili, podjąć się swej roli i poczuć się do obowiązku przerwania tych syjonistycznych zbrodni" - powiedział w wywiadzie na żywo dla arabskiej satelitarnej telewizji Al-Dżazira mieszkający w stolicy Syrii Damaszku Chaled Maszal, przywódca radykalnego, islamskiego ruchu Hamas.
"Nie prosimy was o rozpoczęcie działań wojennych (...) ale tylko o stanięcie u naszego boku i okazanie wspólnie dumy i honoru" - powiedział emigracyjny przywódca ruchu, który przed dwoma laty wygrał wybory parlamentarne w całej Autonomii Palestyńskiej i który od ponad pół roku, po odsunięciu rywalizującego ruchu Fatah prezydenta Abbasa samodzielnie rządzi w Strefie, stanowiącej część Autonomii.
Maszal powiedział, że kontaktował się w niedzielę z politykami niektórych państw arabskich, w tym Egiptu i Arabii Saudyjskiej, rozmawiając z nimi m.in. o wywarciu przez nich presji na Izrael. Z politykami egipskimi rozmawiał także o ewentualnych dostawach paliw dla Strefy, które umożliwiłyby uruchomienie jedynej tamtejszej elektrowni i wznowienie dostaw prądu dla ludności, niezależnie od blokady izraelskiej.
Przedstawiciele służby zdrowia i organizacji praw człowieka ostrzegli, że blokada izraelska może mieć tragiczne skutki dla ludności Strefy Gazy, ścieśnionej na pustynnym kawałku ziemi wielkości kilku polskich gmin.
j/pap