Niektórzy działacze polonijni odcinają się jednak od inicjatywy KPA i zwracają uwagę, że nie jest to bynajmniej organizacja reprezentatywna dla polskiej społeczności w USA.
W oświadczeniu waszyngtońskiego oddziału KPA, popartym przez oddziały w Nowym Jorku i w New Jersey, stwierdzono m.in., że "ostatnie wydarzenia w Polsce wydają się wskazywać na erozję wolności w Polsce". Obecne władze RP - piszą działacze - "gloryfikują okres komunistyczny, hamują transparencję i rządy prawa, ograniczają wolność religii i nakładają kaganiec na media".
Jak pisze w oświadczeniu prezes waszyngtońskiego oddziału KPA Tadeusz Mirecki, listy do premiera Donalda Tuska, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego zostały wysłane na polecenie wiceprezesa KPA do spraw polskich Ludwika Wnękowicza, za zgodą prezesa organizacji Franka Spuli.
Jako przykłady ograniczania wolności, KPA podaje m.in. wydany przez MSZ zakaz kontaktów dyplomatów polskich z USOPAŁ - Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej.
Szef tej organizacji Jan Kobylański jest znany z wystąpień antysemickich i - według źródeł krajowych - podejrzewany o współpracę z Niemcami w czasie II wojny światowej.
Autorzy listów do władz RP ostro krytykują także mianowanie polityka LiD Marka Borowskiego przewodniczącym sejmowej komisji ds. kontaktów z Polonią. Wypominają tu fakt, że był on w przeszłości działaczem PZPR, a potem SLD.
Działacze KP krytykują także "nietransparentną decyzję" Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego, aby cofnąć fundusze dla KUL i "około 30 innych wyższych uczelni". Nie piszą, o które dokładnie uczelnie chodzi.
Mają też pretensje o "ścisłe ograniczenia dostępu dziennikarzy do polskiego parlamentu" i o "niewytłumaczone wycofanie polskiego katolickiego dziennika o najwyższym nakładzie z puli gazet oferowanych pasażerom w samolotach LOT". Chodzi prawdopodobnie o "Nasz Dziennik".
Wspominają również o "wezwaniach ze strony dobrze znanego posła na Sejm należącego do Platformy Obywatelskiej, żeby +wykończyć+ (finish off) znanego polskiego księdza, którego uważa on za swego politycznego przeciwnika".
Od akcji kierownictwa KPA odcinają się działacze Polsko- Amerykańskiej Rady Konsultacyjnej (APAC), grupy lobbującej w USA na rzecz polskich interesów.
"Jestem bardzo zmartwiony tą inicjatywą. Wraca duch Eda Moskala (zmarłego prezesa KPA, znanego z podobnej krytyki rządów polskich - PAP). Wcale nie uważam, by oskarżenia rządu były uzasadnione. Rząd Tuska jest raczej umiarkowany w sprawach poruszonych w oświadczeniach KPA. Kontrastuje nawet mocno z poprzednim rządem, pod którego adresem można by raczej skierować krytykę" - powiedział PAP Nicholas Rey, były ambasador USA w Warszawie, polskiego pochodzenia, zaangażowany w prace APAC.
Rey stanął też w obronie Marka Borowskiego, którego nazwał "prawdziwym polskim patriotą i prawdziwym przyjacielem USA i rzecznikiem zachodniego podejścia do problemów".
Inny działacz APAC, profesor dziennikarstwa na Uniwersytecie Maryland, Michael Szporer, podkreślił, że KPA nie jest organizacją reprezentatywną dla Polonii.
"Według naszych obliczeń, na podstawie płaconych składek, KPA reprezentuje nie więcej niż 12-14 tysięcy osób. Biuro organizacji w Waszyngtonie to najwyżej 50 osób. Nawet w Chicago KPA nie reprezentuje więcej niż 10 procent Polonii" - powiedział Szporer.
ab, pap