Szefowa amerykańskiej dyplomacji powiedziała w nawiązaniu do wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina na jego spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką, że "retoryka Moskwy jest nie do przyjęcia", i uznała za "naganne" zawoalowane groźby Rosji wobec Ukrainy.
Mówiąc o konsekwencjach ewentualnego wejścia Ukrainy do NATO, Putin sugerował, że Rosja w odpowiedzi na to może wycelować w Ukrainę swoje systemy rakietowo-jądrowe.
Oficjalny przedstawiciel rosyjskiego MSZ Michaił Kamynin zwrócił uwagę na, jak to nazwał, "dość negatywne zabarwienie komentarzy Condolezzy Rice dotyczących Rosji".
Dodał, że jest to poniekąd zrozumiałe, gdyż słowa Rice "były odpowiedziami na pytania, które zawierały nieprzychylny Rosji podtekst".
Kamynin zakwestionował jednak obiektywizm ocen przedstawionych przez amerykańską sekretarz stanu, nazywając je "niestosownymi".
Przedstawiciel MSZ zarzucił Waszyngtonowi, że w przeddzień szczytu Rosja-NATO stosuje naciski w duchu "zimnej wojny".pap, em