UE nie uzna jednak Kosowa jako całość. Nie jest to możliwe ze względu na istniejące podziały, a poza tym nie leży w kompetencjach Wspólnoty.
Po wielogodzinnym spotkaniu szefów dyplomacji "27" na temat Kosowa słoweńskie przewodnictwo ogłosiło wspólne stanowisko: "Każdy kraj sam zdecyduje, w zgodzie ze swoją narodową praktyką i swoimi zasadami prawa, o swych relacjach z Kosowem".
Pierwsza z uznaniem Kosowa była Francja, a potem kolejne duże kraje UE: Wielka Brytania, Włochy oraz Niemcy, które zapowiedziały, że formalnie uznają Kosowo w środę. Następnie deklaracje o zamiarze uznania Kosowa posypały się z ust kolejnych szefów dyplomacji, w tym Radosława Sikorskiego.
"Złożyłem wniosek o uznanie niepodległości Kosowa, tak jak zrobiła to większość państw członkowskich UE" - powiedział Sikorski dziennikarzom, dodając, że "Rada Ministrów skłania się ku uznaniu niepodległości Kosowa na posiedzeniu rządu w dniu jutrzejszym".
Nikogo nie zaskoczyło, że cztery kraje zapowiedziały, że tego nie uczynią: Cypr, Hiszpania, Słowacja i Rumunia.
Cypr obawia się, że zostanie to wykorzystane jako precedens przez Republikę Turecką Cypru Północnego, jak dotychczas uznawaną jedynie przez Ankarę. Hiszpania ma problemy z separatyzmem baskijskim i jest w dodatku w okresie przedwyborczym. Słowacja i Rumunia - ze względu na żądania mniejszości węgierskiej w tych krajach.
"Nigdy nie uznamy niepodległości Kosowa, która jest zamachem na integralność terytorialną Serbii" - oświadczyła w Brukseli szefowa cypryjskiej dyplomacji Erato Kozaku-Markullis.
Mimo ewidentnych podziałów w UE w sprawie Kosowa, zamieszkanej w 90 proc. przez Albańczyków dotychczas serbskiej prowincji, od 1999 roku administrowanej przez ONZ, słoweńskie przewodnictwo jako sukces ogłosiło wypracowane przez UE wspólne stanowisko.
"Muszę przyznać, że rozpoczynaliśmy dzisiejsze spotkanie w dość pesymistycznej atmosferze. Niektórzy mówili, że UE nie uda się dojść do wspólnego stanowiska. Udało się jednak kolejny raz zdać test z jedności" - powiedział szef słoweńskiej dyplomacji Dimitrij Rupel.
W przyjętej w poniedziałek deklaracji szefowie dyplomacji państw UE zgodzili się, że przypadek Kosowa nie stanowi precedensu dla innych regionów świata. Przypomnieli też, że cały region, w tym Kosowo, ma europejską perspektywę w UE, apelując do Komisji Europejskiej o zaproponowanie konkretnych środków gospodarczych i politycznych, które zbliżą region do Unii.
Przypomnieli też o zobowiązaniu UE do zapewnienia stabilności w regionie i w Kosowie, czemu ma służyć unijna misja policyjna- prawna, która w ciągu 120 dni przejmie od ONZ odpowiedzialność za nadzór administracji w Kosowie.
UE już w grudniu na szczycie stwierdziła, że status quo w Kosowie jest nie do utrzymania i zdecydowała wówczas o wysłaniu misji.
pap, ss