W piątek przewodnicząca heskiej SPD Andrea Ypsilanti zrezygnowała z kandydowania na premiera landu, gdy jedna z socjaldemokratycznych posłanek wycofała swoje poparcie dla niej, protestując przeciw porozumieniu z Lewicą. Wolną rękę w sprawie nieformalnej współpracy z postkomunistami dał Ypsilanti szef SPD Kurt Beck, co wywołało falę krytyki w szeregach ugrupowania.
Według "Frankfurter Allgemenie Zeitung" jeszcze przed awanturą w Hesji "SPD musiała zadać sobie pytanie, czy do najbliższych wyborów parlamentarnych może poprowadzić ją kandydat na kanclerza, którego wiarygodność wewnątrz i poza partią stoi pod znakiem zapytania". "Znamy już odpowiedź na to pytanie. Jeśli SPD pozostanie przy decyzji, że na poziomie federalnym nie będzie współpracować z Lewicą, będzie musiała znaleźć innego kandydata na szefa rządu" - pisze "FAZ", ostrzegając przed rozpadem ugrupowania.
"Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że jeśli Beck pozostanie przewodniczącym, będzie musiał wyjaśnić, jak partia zamierza stawić czoła konkurencji z lewicy, ale przede wszystkim jaki ma pomysł SPD ma na siebie. "Rozważanie za i przeciw w sprawie współpracy z Lewicą jest tylko jednym z wątków najważniejszej debaty: dotyczącej profilu politycznego SPD" - pisze dziennik.
"Berliner Morgenpost" zarzuca socjaldemokratom, że "zawsze gdy chodzi o władzę, potykają się o własne nogi".
Według "Frankfurter Rundschau" Kurt Beck celowo wprowadził SPD w błąd, nie licząc się z wewnętrznym sprzeciwem wobec współpracy z Lewicą. "Ta strategiczna klęska będzie na nim ciążyć. Powinien odejść z funkcji szefa partii, zwłaszcza że zniweczył swoje szanse zostania kandydatem na kanclerza" - ocenia "Frankfurter Rundschau".
Dziennik "Die Welt" opublikował rozmowę z ministrem spraw wewnętrznych Wolfgangiem Schauble z CDU, który ocenił, iż sprawa Hesji jest poważnym obciążeniem dla rządzącej Niemcami wielkiej koalicji CDU i SPD. "Podważono minimum zaufania, koniecznego w politycznej konkurencji" - ocenił Schauble. Dodał jednak, że wielka koalicja musi dotrwać do wyborów w 2009 roku. Potem zaś chadecy powinni szukać innych partnerów.
Z kolei tabloid "Bild" pisze, że sami socjaldemokraci szukają recepty na kryzys i rozważają reaktywację swojej "tajnej broni": byłego przewodniczącego Franza Muenteferinga. Ten podobno nie powiedział "nie".
Według najnowszego sondażu ośrodka Infratest-dimap dla telewizji ARD tylko 15 procent Niemców uważa Kurta Becka za wiarygodnego.
pap, em