"Charge d'affaires USA na Białorusi Jonathan Moore został wezwany do białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przedstawicielowi USA ponownie zwrócono uwagę na stanowczą rekomendację białoruskiej strony w sprawie redukcji personelu ambasady USA w Mińsku" - głosi komunikat MSZ, zamieszczony na stronie internetowej.
Przedstawiciel Departamentu Stanu USA David Kramer wyraził nadzieję, że białoruskie władze "nie są zainteresowane eskalacją napięcia w stosunkach z USA, gdyż byłby to wielki błąd".
W środę do kraju wyjechała amerykańska ambasador na Białorusi Karen Stewart, której władze w Mińsku zaleciły udanie się na konsultacje do Waszyngtonu.
7 marca Białoruś odwołała na konsultacje swojego ambasadora w Stanach Zjednoczonych i zarekomendowała to samo amerykańskiej ambasador.
Biały Dom skrytykował decyzję o odwołaniu ambasadora. Uznał, że takie działania są nieuzasadnione i tylko oddalają Mińsk od Europy i społeczności międzynarodowej.
Mińsk podjął te kroki po tym, gdy Waszyngton zagroził nowymi sankcjami wobec państwowej białoruskiej kompanii naftowej Biełnaftachim. USA wprowadziły już pewne sankcje wobec Mińska, m.in. zabraniając tej firmie działalności komercyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych.
W listopadzie 2007 roku resort skarbu USA zamroził aktywa Biełnaftachimu, który - jak podkreślał - jest "kontrolowany przez autokratycznego prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę". W 2006 roku i na początku 2007 roku zamroził środki Łukaszenki i kilku innych wysokich przedstawicieli białoruskich.
Białoruś już w ubiegłym roku groziła wydaleniem pani ambasador, jeśli zostaną wprowadzone nowe restrykcje.
pap, ss