Benedykt XVI nie może liczyć w swojej ojczyźnie na tak entuzjastyczne poparcie, jakim cieszył się w swoim rodzinnym kraju jego poprzednik Jan Paweł II. Nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego.
W Polsce olbrzymia i dość powszechna sympatia do Jana Pawła II wynikała nie tylko z faktu, że w naszym kraju ogromna większość obywateli, przynajmniej formalnie, identyfikuje się z Kościołem katolickim ale również z historycznych realiów, z którymi związana była znaczna część pontyfikatu Papieża-Polaka. Jana Pawła II powszechnie bowiem uznawano nie tylko za zwierzchnika Kościoła hierarchicznego, ale również za charyzmatycznego przywódcę niosącego orędzie pokoju i jednego z głównych architektów upadku komunizmu w krajach bloku wschodniego.
W Niemczech, co zresztą zupełnie zrozumiałe osoba Benedykta XVI nie budzi już tego rodzaju emocji o charakterze politycznym czy historycznym jak postać Jana Pawła II w Polsce. Dla Niemców Benedykt XVI to zwierzchnik Kościoła, który nawet przez katolików jest obiektem ciągłej krytyki ze względu na doktrynalny konserwatyzm i nauczanie społeczne oraz etykę seksualną.
Na gorszy odbiór Benedykta XVI wśród rodaków niewątpliwie wpływa również niemal powszechna laicyzacja społeczeństwa, która stanowi wyzwanie zarówno dla kościoła katolickiego jak i dla znacznie liczniejszych protestantów.
Oficjalnie z wyznaniem rzymskokatolickim utożsamia się nieco ponad 30 proc. naszych zachodnich sąsiadów. Związki z wyznaniem luterańskim deklaruje co trzeci Niemiec. To jedynie statystyki. Rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie. Regularnie praktykuje zaledwie 14 proc. niemieckich katolików (głównie w najbardziej tradycjonalistycznej Bawarii) i niecałe 3 proc. protestantów. Dla papieża właśnie te statystyki obrazujące duchowe wyjałowienie niemieckiego społeczeństwa są ważniejszym wyzwaniem od spadających słupków poparcia w rodzinnym kraju. „Pancerny kardynał" jak jeszcze niedawno nazywano obecnego papieża nie poddaje się i konsekwentnie realizuje przyjęty na początku pontyfikatu plan rekatolicyzacji zachodniej Europy. Kościół katolicki najwięcej problemów ma bowiem na Starym Kontynencie.
W Niemczech, co zresztą zupełnie zrozumiałe osoba Benedykta XVI nie budzi już tego rodzaju emocji o charakterze politycznym czy historycznym jak postać Jana Pawła II w Polsce. Dla Niemców Benedykt XVI to zwierzchnik Kościoła, który nawet przez katolików jest obiektem ciągłej krytyki ze względu na doktrynalny konserwatyzm i nauczanie społeczne oraz etykę seksualną.
Na gorszy odbiór Benedykta XVI wśród rodaków niewątpliwie wpływa również niemal powszechna laicyzacja społeczeństwa, która stanowi wyzwanie zarówno dla kościoła katolickiego jak i dla znacznie liczniejszych protestantów.
Oficjalnie z wyznaniem rzymskokatolickim utożsamia się nieco ponad 30 proc. naszych zachodnich sąsiadów. Związki z wyznaniem luterańskim deklaruje co trzeci Niemiec. To jedynie statystyki. Rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie. Regularnie praktykuje zaledwie 14 proc. niemieckich katolików (głównie w najbardziej tradycjonalistycznej Bawarii) i niecałe 3 proc. protestantów. Dla papieża właśnie te statystyki obrazujące duchowe wyjałowienie niemieckiego społeczeństwa są ważniejszym wyzwaniem od spadających słupków poparcia w rodzinnym kraju. „Pancerny kardynał" jak jeszcze niedawno nazywano obecnego papieża nie poddaje się i konsekwentnie realizuje przyjęty na początku pontyfikatu plan rekatolicyzacji zachodniej Europy. Kościół katolicki najwięcej problemów ma bowiem na Starym Kontynencie.