Sąd apelacyjny uznał orzeczenie sądu niższej instancji za nieważne i zwrócił mu sprawę do ponownego rozpatrzenia. Nakazał też natychmiastowe zwolnienie Rieznika z aresztu.
33-letni Rieznik, szef petersburskiego oddziału demokratycznej partii Jabłoko, został oskarżony o "znieważenie" i "użycie siły przeciwko przedstawicielowi władzy", za co grozi mu kara do pięciu lat łagru.
Rieznik kategorycznie zaprzecza postawionym mu zarzutom i twierdzi, że padł ofiarą prowokacji.
Sąd Rejonowy orzekł 4 marca, że opozycyjny polityk pozostanie przez dwa miesiące w areszcie, oczekując na proces. Jego obrońcy zaskarżyli to orzeczenie do sądu wyższej instancji, który w piątek przychylił się do ich wniosku.
Rieznik nie był w piątek obecny na sali sądowej - w rozprawie uczestniczył z więzienia za pośrednictwem telemostu.
Przed posiedzeniem sądu doszło do skandalu: straż sądowa nie chciała wpuścić na salę rozpraw rzecznika praw człowieka (ombudsmana) Władimira Łukina. Użyła nawet wobec niego siły. Strażnicy argumentowali, że najpierw powinni wejść obrońcy i przedstawiciele mediów, a dopiero potem publiczność. Ostatecznie Łukinowi udało się dostać do pomieszczenia.
Siły demokratyczne w Rosji uważają aresztowanie Rieznika za próbę zastraszenia petersburskich krytyków Kremla. Tamtejsze Jabłoko od dłuższego czasu jest w ostrym konflikcie z gubernator Petersburga Walentiną Matwijenko. Jego działacze inspirują m.in. społeczny opór przeciwko planom budowy nad Newą drapacza chmur, w którym swą siedzibę ma mieć Gazprom.
Przedstawiciele opozycji demokratycznej w Petersburgu od 5 marca pikietowali gmach miejscowej prokuratury, domagając się zwolnienia Rieznika z aresztu. Od 10 marca podobne pikiety odbywały się też przed siedzibami Prokuratury Generalnej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Moskwie.
W sprawie Rieznika u prezydenta Włądimira Putina osobiście interweniował przywódca Jabłoka Grigorij Jawliński. Gospodarz Kremla obiecał zbadanie sprawy.
Wcześniej o pomoc w doprowadzeniu do uwolnienia opozycyjnego polityka do Łukina, współtwórcy partii Jabłoko, zwrócili się wybitni obrońcy praw człowieka, twórcy kultury i dziennikarze, m.in. Jelena Bonner, Ludmiła Aleksiejewa, Siergiej Kowalow, Lew Ponomariow, Borys Strugacki i Andriej Piontkowski.
Rieznik został zatrzymany w nocy z 2 na 3 marca, kilka godzin po zakończeniu wyborów prezydenckich, w których bezapelacyjnym zwycięzcą został Dmitrij Miedwiediew, protegowany Putina. Milicja utrzymuje, że będąc w stanie upojenia alkoholowego, polityk zaatakował najpierw innego działacza Jabłoka, a potem trzech funkcjonariuszy, którzy próbowali interweniować.
Przed zatrzymaniem opozycjonista zdążył opowiedzieć przed kamerami petersburskiej telewizji STO, jak to aktywiści murmańskiego Jabłoka, nie mając zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, zdołali siedem razy zagłosować w Petersburgu na Miedwiediewa.
Rieznik, prawnik z wykształcenia i szachista z zamiłowania, był jednym z głównych organizatorów manifestacji opozycji, która 3 marca odbyła się na ulicach Petersburga. Jej uczestnicy - ok. 2 tys. osób - protestowali przeciwko przekształceniu wyborów prezydenckich w polityczną farsę.
Jest on też szefem komitetu organizacyjnego konferencji sił demokratycznych, która ma odbyć się 6 kwietnia w Petersburgu.
Rieznik był przetrzymywany w petersburskim więzieniu Kriesty. Najpierw siedział w celi na 25 osób, w której aresztanci śpią na zmianę. Później przeniesiono go do mniejszej - trzyosobowej. Od ponad tygodnia jego matce Galinie Malinowskiej nie zezwalano na widzenie z synem.
ab, pap