Posługiwanie się imionami Feim i Petyr pozwoliło wiceministrowi ukryć w oświadczeniach majątkowych fakt, że zasiada w zarządach spółek akcyjnych, czego jako członkowi rządu mu nie wolno. Według tygodnika "Tema", który nagłośnił sprawę, Czauszew był członkiem czterech spółek akcyjnych.
W poniedziałkowym oświadczeniu Czauszew stwierdza, że zasiadał w nich tylko formalnie i nie otrzymywał za to żadnego wynagrodzenia. Dodaje, że złożył podanie o wyłączenie go z rad nadzorczych w 2007 roku.
Czauszew jest wiceministrem od 2005 roku, a faktu członkostwa w nie ujawnił w oświadczeniach, które złożył w urzędzie skarbowym w latach 2006 i 2007 - przypomina radio.
Według Czauszewa u podłoża sprawy leży tzw. proces odrodzeniowy, czyli przymusowa zmiana nazwisk bułgarskich Turków w okresie komunistycznym (1984-1989).
Z tego okresu pozostało mu imię Petyr. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego przez 19 lat nie wyrobił sobie dokumentów z właściwymi danymi. Decyzję o przywróceniu tureckich imion i nazwisk etnicznych Turków władze bułgarskie podjęły jeszcze na początku 1990 roku.
Premier Sergiej Staniszew zapowiedział, że przyjmie dymisję Czauszewa.
Dla bułgarskich władz szybka reakcja po nagłośnieniu skandalu jest ważna, gdyż w piątek przyjeżdża do Sofii przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, a w ostatnich tygodniach Bułgaria była ostro krytykowana przez Komisję Europejską za brak postępu w walce z korupcją na wysokich szczeblach władzy i przestępczością.
Wstrzymano m.in. środki dla Bułgarii udzielane w ramach programów ISPA, SAPARD i PHARE. Europejski Urząd do Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) poinformował, że ma sygnały o co najmniej 45 poważnych wypadkach sprzeniewierzenia środków unijnych w Bułgarii.
pap, ss