Jednocześnie dał do zrozumienia, że nie ma to związku z represjami w Tybecie, stąd "nie ma też powodów, by cokolwiek anulować".
"Minister sportu nie przewidywał swojego udziału (w ceremonii otwarcia), podobnie ja, i jak sądzę, także pani kanclerz" - powiedział Steinmeier dziennikarzom po przybyciu do Brda, koło Lublany, na dwudniowe, nieformalne posiedzenie unijnych ministrów spraw zagranicznych.
Rzecznik rządu Niemiec Thomas Steg na konferencji prasowej w Berlinie wyjaśnił, iż zgodnie z niemieckim protokołem to prezydenci a nie szefowie rządów uczestniczą w uroczystościach związanych z wydarzeniami sportowymi. Steg nie był w stanie potwierdzić, czy prezydent Niemiec Horst Koehler wybiera się na otwarcie igrzysk do Pekinu.
Według Stega niemiecki rząd nie jest zwolennikiem bojkotu igrzysk bądź sankcji wobec Chin i opowiada się za politycznym rozwiązaniem sprawy Tybetu.
W sobotę podczas obiadu w Brdzie szefowie dyplomacji "27" mają rozmawiać właśnie o sytuacji w Tybecie i ewentualnym bojkocie ceremonii otwarcia olimpiady w Pekinie w związku z chińskimi represjami w Tybecie.
"Byłoby cudownie, jeśli udałoby nam się przyjąć wspólne stanowisko" - mówił w czwartek szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. Na spotkanie w Słowenii Kouchner ma przyjechać z projektem gotowej deklaracji, która jednak - według francuskich źródeł dyplomatycznych - nie wzywa na razie do bojkotu.
Dotychczas tylko dwóch liderów europejskich: premier Polski Donald Tusk i prezydent Czech Vaclaw Klaus zapowiedzieli bojkot ceremonii otwarcia igrzysk na znak sprzeciwu wobec chińskiej polityki w Tybecie, represji i brutalnego stłumienia antychińskich protestów, w których - według Tybetańczyków - zginęło już 135 osób.
"Obecność polityków na inauguracji olimpiady wydaje mi się niestosowana" - powiedział czwartkowemu "Dziennikowi" polski premier.
Z kolei brytyjski premier Gordon Brown odmówił bojkotu ceremonii otwarcia, co zapewne wynika z faktu, że Wielka Brytania organizuje kolejne po Chinach letnie igrzyska.
Szefowa austriackiej dyplomacji Ursula Plassnik przyznała, że bojkot ceremonii byłby "silnym sygnałem", ale przestrzegła przed ograniczaniem dyskusji o prawach człowieka w Chinach do kwestii: być albo nie być obecnym na ceremonii.
"Każdy polityk świadomy swojej odpowiedzialności powinien zadać sobie pytanie, czy uczestniczyć w ceremonii otwarcia igrzysk, jeśli władze Chin nie będą dążyły do dialogu z Tybetańczykami" - zaapelował w środę podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat Tybetu przewodniczący PE Hans-Gert Poettering.
W odpowiedzi na te deklaracje Chiny przestrzegły w czwartek Unię Europejską przed ingerowaniem w wewnętrzną sytuację w Tybecie. Niepokoje i akty przemocy w Tybecie są sprawą wewnętrzną Chin - oświadczył rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang. Dodał, że Pekin ma nadzieję, iż państwa unijne nie będą kierowały "błędnych przesłań" do dalajlamy. Chiny obwiniają przywódcę Tybetańczyków o inspirowanie obecnych demonstracji w prowincji i poza nią.
pap, ss