Obama zebrał dotychczas więcej delegatów na przedwyborczą konwencję partyjną w Denver pod koniec sierpnia, która nominuje kandydata na prezydenta, i uchodzi za faworyta w wyścigu do nominacji.
W Pensylwanii sondaże wskazują na zdecydowaną przewagę Hillary Clinton, ostatnio różnicą 12 punktów procentowych. Stawką w tym stanie jest aż 158 delegatów. W piątek jednak demokratyczny senator z Pensylwanii Bob Casey oświadczył, że popiera Obamę.
Casey, syn nieżyjącego popularnego gubernatora stanu Boba Caseya, ogłosił swoją decyzję na wiecu z udziałem Obamy. Ten ostatni powiedział, że poparcie to znaczy dla niego "więcej niż inne".
Senator jest konserwatywnym Demokratą, popiera zakaz aborcji i występuje przeciw ograniczeniom dostępu do broni palnej. Może przeciągnąć na stronę Obamy niektórych tzw. Demokratów Reagana, czyli białych wyborców z niższych klas, o konserwatywnych poglądach.
Tego samego dnia wpływowy demokratyczny senator Patrick Leahy, przewodniczący senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, wezwał Hillary Clinton do wycofania się z dalszego wyścigu. Powiedział, że "nie ma mowy", aby była Pierwsza Dama zdobyła liczbę delegatów wystarczającą do nominacji.
W piątek także przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej Howard Dean powiedział, że liczy na rozstrzygnięcie rywalizacji między Clinton a Obamą do 1 lipca.
Pełna wzajemnych ataków personalnych rywalizacja szkodzi Demokratom. Według sondaży, gdyby wybory prezydenckie odbyły się dzisiaj, republikański kandydat John McCain wygrałby zarówno z Clinton, jak i Obamą.
ab, pap