Pani Lario podkreśla, że jest zwolenniczką federalizmu, tak jak go pojmuje ksenofobiczna Liga Północna, i prosi przyszły gabinet swego męża, aby wprowadził "federalizm podatkowy". Polegałby on na wykorzystywaniu dochodów podatkowych uzyskiwanych w bogatych regionach Włoch przede wszystkim na potrzeby tych regionów.
Dlatego też małżonka włoskiego magnata medialnego, który po raz trzeci zostanie premierem Włoch, apeluje, aby jego przyszły rząd poniechał "faraońskich projektów", takich jak budowa nad Cieśniną Messyńską mostu, który miałby łączyć Messynę na Sycylii z Włochami kontynentalnymi.
"Jestem w rodzinie zwolenniczką Ligi, chociaż, oczywiście, nie głosowałam na tę partię" - wyznaje żona Berlusconiego. Uważa, że wielki sukces wyborczy ksenofobicznej partii, jaką jest Liga, to rezultat kryzysu przeżywanego przez kraj, który "jest zmęczony i nieufny (wobec klasy politycznej), nawet po zwycięstwie Berlusconiego".
Zdaniem pani Lario Liga Północna wyraża konkretne żądania "najbardziej produktywnej części Włoch, która ma dość bycia motorem ciągnącym cały kraj". Żona przyszłego premiera oświadczyła w wywiadzie, że Włochy są krajem poruszającym się dwiema szybkościami i "nie są gotowe do tego, aby traktować jedność kraju jako wartość, ponieważ dostatecznie do tego nie dojrzały".
Pani Lario wyraziła też opinię, że bogata Północ Italii "cierpi bardziej wskutek obecnych trudności gospodarczych, ponieważ koszyk cen jest tam o 30 proc. wyższy niż na Południu".
Żona przyszłego szefa rządu zaprzecza, jakoby była zwolenniczką secesji północnej, najbardziej rozwiniętej części Włoch, i podkreśla, że chciała ostrzec, iż "istnieje Północ, która chce zerwania, i trzeba zajmować się żądaniami Ligi, a nie traktować jej przedstawicieli jak folkloru".
Liga Północna, która w wyborach 13 i 14 kwietnia startowała samodzielnie, podwoiła swój stan posiadania w stosunku do wyborów z 2006 roku, zdobywając 8 proc. głosów. Bez niej prawicowe ugrupowanie Berlusconiego, Lud Wolności, nie miałoby absolutnej większości w parlamencie.
Do najczęściej cytowanych fragmentów wywiadu pani Lario, który zrobił karierę w europejskich mediach elektronicznych, należy następujący: "Panuje u nas atmosfera niechęci wobec aktywności politycznej odważnych kobiet, takich jak Anna Finocchiaro (działaczka lewicowa), która przegrała na Sycylii wybory (zwyciężył kandydat Berlusconiego), ponieważ kraj patrzy podejrzliwie na kobiety. Jak powiada Daniela Santanche (konserwatystka), kraj woli je widzieć w pozycji horyzontalnej".
To wypowiedź pani Santanche dotyczyła konserwatyzmu Berlusconiego, o którym powiedziała w niedawnej kampanii wyborczej, że polityk ten widzi kobiety jedynie "w pozycji horyzontalnej", i wzywała Włoszki, aby na niego nie głosowały.
Żona Cavaliere, jak nazywany jest lider włoskiej centroprawicy z powodu przyznanego mu niegdyś przez prezydenta Włoch Orderu Pracy, wyraziła wielkie uznanie dla kobiet zajmujących się polityką i podkreśliła, że we Włoszech "patrzy się na takie kobiety z nieufnością".
Powiedziała też, że podobnie jak wcześniej, gdy jej mąż był dwukrotnie premierem, także teraz pozostanie w cieniu. "Abstrahując od obowiązków państwowych, nigdy nie byłam Pierwszą Damą i nie będę. To nie jest rola, która pasuje do naszego kraju" - oświadczyła pani Lario, była aktorka.
"Włochy to nie Stany Zjednoczone, gdzie widzi się mrożące krew w żyłach sceny, jak ta, gdy gubernator Nowego Jorku pokazuje się w telewizji, przyznając się do zdrady, z żoną u swego boku, jakby była gwarantem skruchy" - dodała żona Berlusconiego.
Następnie zauważyła: "A potem w Europie, z (prezydentem Francji Nicolasem) Sarkozym żeniącym się z Carlą Bruni, z historią o (prezydencie Rosji Władimirze) Putinie i gimnastyczce, polityka złamała wzorce tradycyjnej rodziny. Zostawmy więc First Ladies".
Veronica Lario nazwała "wielką, piękną operacją marketingową" to, że ówczesna żona Sarkozy'ego - Cecilia pozostała u boku męża w czasie wyborów prezydenckich, mimo rozpadu ich związku.
"Nasza rzeczywistość coraz bardziej przypomina sztukę +Śmierć komiwojażera+ Arthura Millera, przedstawiającą Amerykę, w której dążenie do pieniędzy i dobrobytu wydawało się łatwym celem, ale potem okazało się takim rozczarowaniem, że skłoniło bohatera do samobójstwa po utracie pracy" - powiedziała Veronica Lario.
Jej zdaniem "Włochy są dzisiaj właśnie takie, a ryzyko upadku zwiększa się".pap, ss, ab