Rzecznik ministerstwa powiedział, że prezydent, ministrowie i zagraniczni dyplomaci zostali przewiezieni w bezpieczne miejsce.
W uroczystościach uczestniczyli m.in. przedstawiciele ONZ, ambasadorowie USA i W. Brytanii, William Wood i Sherard Cowper- Coles, oraz amerykański dowódca sił w Afganistanie gen. Dan McNeill. Wszyscy są cali i zdrowi.
Niemal natychmiast do ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik poinformował, że bojownikom udało się przeniknąć na miejsce uroczystości. Według rzecznika w wyniku walk zginęło trzech talibów, a trzem udało się uciec.
Mimo pojawiających się w agencjach relacji, że bojownicy byli przepasani materiałami wybuchowymi, nie ma doniesień, by doszło do zamachów samobójczych.
Kilka godzin po ataku Karzaj wystąpił w państwowej telewizji z oskarżeniem wobec "wrogów Afganistanu, wrogów bezpieczeństwa w Afganistanie i postępu". Jak poinformował, napastnicy zostali otoczeni przez służby i niektórych aresztowano; Karzaj zaapelował o spokój.
Przedstawiciel służb wywiadowczych powiadomił, że trwają przesłuchania ok. 100 osób.
Uroczystości, m.in. defilada wojskowa, odbywały się w związku z 16. rocznicą obalenia komunistycznego rządu Nadżibullaha i przejęcia Kabulu przez mudżahedinów.
Po strzelaninie na miejscu zapanował chaos. Setki ludzi rozbiegły się w popłochu.pap, em