Rosja uczyniła to w specjalnym oświadczeniu, wydanym przez jej MSZ w związku z informacjami o zestrzeleniu w tym dniu nad Abchazją kolejnych dwóch gruzińskich bezzałogowych samolotów zwiadowczych.
"Uciekając się do awantur z bezzałogowymi samolotami zwiadowczymi i forsując przygotowania wojenne w pobliżu stref konfliktu, władze w Tbilisi wkroczyły na drogę świadomego potęgowania napięcia w regionie. Cała odpowiedzialność za konsekwencje takiego kursu spadnie na stronę gruzińską" - oznajmiło MSZ Rosji.
Z kolei rosyjskie ministerstwo obrony oceniło niedzielny incydent jako prowokację, dowodzącą, iż Tbilisi nie zamierza rozwiązywać konfliktu metodami pokojowymi.
Oświadczyło również, że "rozbudowawszy dzięki sponsorskiej pomocy swój potencjał wojskowy, gruzińscy politycy - przy otwartym poparciu kilku krajów NATO - wkroczyli na drogę dyskredytowania pokojowej misji Rosji i tworzenia warunków do użycia siły militarnej w celu rozwiązania konfliktów na tle etnicznym".
Prezydent Abchazji, zbuntowanej prowincji na terytorium Gruzji, Siergiej Bagapsz poinformował w niedzielę o zestrzeleniu przez abchaskie siły obrony powietrznej dwóch gruzińskich bezzałogowych samolotów zwiadowczych.
Pierwszy - według niego - został strącony w pobliżu portu Oczamczira, a drugi - w rejonie miasta Gali. Do zdarzeń tych doszło między godz. 16.00 a 17.00 czasu lokalnego (14.00 a 15.00 czasu polskiego). Maszyny leciały na wysokości 7 tys. metrów n.p.m.
Strona abchaska podała, że szczątki jednego z samolotów już odnaleziono i zlokalizowano szczątki drugiego, ale poszukiwania przerwano wraz ze zmierzchem.
Gruzja kategorycznie zaprzeczyła, by jej maszyny w niedzielę zostały strącone nad Abchazją. Według rzecznika gruzińskiego MSZ Szoty Utiaszwilego gruzińskie samoloty nie wykonywały w ostatnich dniach żadnych lotów nad tym regionem.
W komunikacie ministerstwa informacje o zestrzeleniu maszyn uznano za "jeszcze jedną prowokację Rosji, która stawia sobie za cel informacyjno-propagandowe zabezpieczenie rosyjskiej interwencji wojskowej", przygotowywanej przez Moskwę.
MSZ Gruzji zapowiedziało równocześnie, że jej bezzałogowe samoloty zwiadowcze nadal będą latać nad Abchazją. "Bezzałogowe, nieuzbrojone samoloty gruzińskiego MSW latały, latają i będą latać w suwerennej przestrzeni powietrznej Gruzji, aby uzyskać pełne informacje o rosyjskiej interwencji" - napisano w komunikacie MSZ.
Podobne jak niedzielny incydenty miały miejsce 18 marca i 20 kwietnia. Szczególnego rozgłosu nabrał ten drugi. Strona gruzińska utrzymuje, że jej maszyna Hermes 450 została zestrzelona przez rosyjski myśliwiec MiG-29. Moskwa i Suchumi temu zaprzeczają.
Od kilku dni Rosja i Gruzja regularnie wymieniają się oskarżeniami o potęgowanie napięcia w regionie, a nawet przygotowywanie wojny. 30 kwietnia Rosja bez uzgodnienia z Gruzją zwiększyła swój kontyngent wojskowy w Abchazji z 2 tys. do 3 tys. żołnierzy.
W sobotę rosyjskie agencje informacyjne ITAR-TASS i RIA-Nowosti podały, że w Tbilisi przygotowano plan akcji zbrojnej przeciwko Abchazji, który może zostać zrealizowany w ciągu najbliższych kilku dni.
Obie powołały się na "źródło w jednym z rosyjskich resortów siłowych". Z kolei rozmówca tych państwowych agencji powołał się na "źródła zbliżone do resortów siłowych Gruzji".
Doniesienia te natychmiast zdementowało MSZ Gruzji, które określiło je jako prowokację.
"Plan ten zakłada zajęcie najważniejszych obiektów w rejonie przybrzeżnym Abchazji. Plan przewiduje też działania gruzińskich oddziałów liczących ok. 3 tys. żołnierzy w dolnej części wąwozu Kodori" - cytowały ITAR-TASS i RIA-Nowosti anonimowego informatora.
W niedzielę ta druga agencja - powołując się na ministra obrony Abchazji Meraba Kiszmariję - przekazała, że Gruzja skoncentrowała już na granicy 7,5 tys. żołnierzy. Ściągnęła tam też czołgi i transportery opancerzone. Siły te - jak twierdzi abchaski minister - postawiono w stan gotowości bojowej.
Kiszmarija poinformował, że siły zbrojne Abchazji też zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej.
pap, ss