"Mamy zaufanie do rządu Libanu" - powiedział w Crawford, w Teksasie, rzecznik Białego Domu Gordon Johndroe, po tym gdy szyicki Hezbollah przejął kontrolę nad muzułmańską częścią Bejrutu.
Źródła w libańskich siłach bezpieczeństwa podały w piątek, że bojownicy lojalni wobec prozachodniej koalicji w Libanie złożyli tego dnia broń w ostatniej muzułmańskiej dzielnicy Bejrutu, która była pod ich kontrolą.
Władze amerykańskie podkreśliły w piątek, że ponawiają swe poparcie dla rządu libańskiego premiera Fuada Siniory.
Sekretarz stanu Condoleezza Rice ma rozmawiać telefonicznie z przywódcami państw w regionie o sytuacji w Libanie - powiedział dziennikarzom rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack.
Dodał, zapewniając o poparciu dla rządu Siniory, że to, co robią władze Libanu, służy interesom Libańczyków i ich kraju.
McCormack skrytykował bojowników Hezbollahu jako "uzbrojone gangi uciekające się do przemocy i groźby jej użycia z myślą o celach politycznych".
Trzydniowe starcia między zwolennikami szyickiej Partii Boga (Hezbollah) i Ruchu Amal a stronnikami rządzącej koalicji kosztowały życie co najmniej 11 ludzi. 30 zostało rannych.
ab, pap