Przykład Bułgarii powinien być nie tylko przestrogą dla unijnych elit, ale również poważnym sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich zwolenników szybkiego rozszerzania unii.
Po ponad roku bułgarskiego członkostwa w Unii Europejskiej należy zdecydowanie przyznać rację wszystkim tym, którzy bardzo sceptycznie patrzyli na perspektywę członkostwa Bułgarii we wspólnocie. Na każdym kroku widać bowiem, że kraj ten nie spełnia podstawowych wymogów członkostwa określonych w tzw. kryteriach kopenhaskich. Bułgarzy wciąż nie radzą sobie z problemami typowymi dla krajów postkomunistycznych w fazie transformacji ustrojowej. Malwersacje przy podziale środków pochodzących z unijnych funduszy strukturalnych to najlepszy dowód, że Bułgarię wciąż trawi olbrzymia korupcja.
Dodatkowym problemem jest też brak przejrzystości życia politycznego i niejasne powiązania na styku gospodarki i polityki. Ponadto Bułgaria nie pasuje do unijnego krajobrazu ze względu na jej kondycję ekonomiczną. 8-procentowa inflacja, dług publiczny na poziomie prawie 20 proc. PKB i niemal 15 proc. populacji, żyjące poniżej poziomu ubóstwa nie świadczą najlepiej o gospodarczej pozycji kraju.
Wszystko wskazuje na to, że Sofia przez lata będzie ciężarem dla Brukseli. Unia powinna zatem wyciągnąć odpowiednie wnioski z tej lekcji zanim podejmie decyzję o podjęciu starań o kolejne rozszerzenie. Bułgarski przykład dowodzi również, że rozpatrując w przyszłości ewentualne kandydatury krajów ubiegających się o członkostwo, Bruksela bardzo drobiazgowo powinna analizować sytuację pod kątem przestrzegania kryteriów kopenhaskich i restrykcyjnie oceniać stopień spełnienia wymogów członkostwa. Ewentualne rozszerzenie wspólnoty nie może bowiem wiązać się z jej obciążeniem poprzez włożenie na unijne barki kolejnych outsiderów.
Dodatkowym problemem jest też brak przejrzystości życia politycznego i niejasne powiązania na styku gospodarki i polityki. Ponadto Bułgaria nie pasuje do unijnego krajobrazu ze względu na jej kondycję ekonomiczną. 8-procentowa inflacja, dług publiczny na poziomie prawie 20 proc. PKB i niemal 15 proc. populacji, żyjące poniżej poziomu ubóstwa nie świadczą najlepiej o gospodarczej pozycji kraju.
Wszystko wskazuje na to, że Sofia przez lata będzie ciężarem dla Brukseli. Unia powinna zatem wyciągnąć odpowiednie wnioski z tej lekcji zanim podejmie decyzję o podjęciu starań o kolejne rozszerzenie. Bułgarski przykład dowodzi również, że rozpatrując w przyszłości ewentualne kandydatury krajów ubiegających się o członkostwo, Bruksela bardzo drobiazgowo powinna analizować sytuację pod kątem przestrzegania kryteriów kopenhaskich i restrykcyjnie oceniać stopień spełnienia wymogów członkostwa. Ewentualne rozszerzenie wspólnoty nie może bowiem wiązać się z jej obciążeniem poprzez włożenie na unijne barki kolejnych outsiderów.