Agencja prasowa Xinhua precyzowała, że położone w okręgu Beichuan jezioro "w każdej chwili może wystąpić z brzegów". Komunikat władz zalecał ludności przemieszczenie się w położone wyżej rejony. W akcji ewakuacyjnej bierze udział wojsko.
Urzędnicy jednocześnie sprawdzają, jak spuścić nadmiar wody z leżącego między dwoma wzniesieniami jeziora Haizi.
Nie wiadomo, co spowodowało nagły przybór wody.
Beichuan był jednym z okręgów, które najbardziej ucierpiały w następstwie zeszłotygodniowych wstrząsów; zawaliło się tam około 80 proc. budynków. Według najnowszych danych wskutek kataklizmu śmierć poniosło blisko 29 tys. osób. Agencja Xinhua podała tymczasem, że w tylko w mieście Deyang (na południowym zachodzie) mogło zginąć 20 tysięcy ludzi. Blisko 5 mln straciło dach nad głową. Chińskie władze szacują jednak, że liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć 50 tys.
Tymczasem pod gruzami zawalonych domów wciąż są odnajdywani żywi ludzie. W okręgu Wenchuan nieopodal epicentrum trzęsienia 114 godzin po jego wystąpieniu służby ratunkowe wydobyły z gruzów żywego niemieckiego turystę. Chińskie media informują również o 10-letniej dziewczynce, uratowanej w piątek wieczorem po 100 godzinach spędzonych w rumowisku szkoły, również w regionie Wenchuan. Ogółem w piątek - cztery dni po trzęsieniu ziemi - służbom ratunkowym udało się wydobyć z gruzów 163 żywych ludzi - donoszą chińskie media.
"Choć czas, dający największe szanse uratowania ludzi - pierwsze 72 godziny po trzęsieniu - już przeminął, ratowanie istnień ludzkich wciąż pozostaje priorytetem" - apelował w piątek do ratowników chiński prezydent Hu Jintao.
Trzęsienie ziemi o sile 7,9 stopni Richtera było najtragiczniejszą katastrofą sejsmiczną w Chinach od 32 lat. W 1976 roku od wstrząsów w mieście Tangshan w prowincji Hebei, na północy kraju, zginęło według oficjalnych danych około 250 tys. osób.
pap, em