"Sprzęt został już przygotowany do sprzedaży przez Lwowską Fabrykę Czołgów i zostanie odesłany (do Gruzji) po przelaniu należności" - powiedział cytowany przez Interfax informator.
Określił on również cenę sprzedawanych Tbilisi czołgów: każdy z nich ma kosztować 250 tys. dolarów.
Agencja przywołuje jednocześnie "dobrze poinformowane źródła", które twierdzą, że w ostatnich latach Kijów sprzedał Tbilisi kilkadziesiąt czołgów oraz transporterów i maszyn bojowych.
Ukraińcy mieli także przekazać Gruzinom "helikoptery bojowe, haubice, środki łączności radiowej, stacje radiolokacyjne, sprzęt inżynieryjny, amunicję" i różnego rodzaju części zamienne.
Interfax-Ukraina podkreślił, że nie posiada oficjalnego potwierdzenia tych doniesień i - znowu anonimowo - dopuścił do głosu "rosyjskich ekspertów", zaniepokojonych "niebezpieczeństwem, związanym z dostawami ciężkiego sprzętu wojskowego w niebezpieczne regiony".
"Swymi działaniami Ukraina bierze na siebie odpowiedzialność za możliwe zaostrzenie sytuacji na Kaukazie" - powiedział niewymieniony z nazwiska komentator Interfaxu.
Doniesienia o "dozbrajaniu" Gruzji przez Ukrainę mogą być efektem obserwowanego od dłuższego czasu napięcia na linii Tbilisi-Moskwa.
Stosunki między Rosją a Gruzją pogorszyły się, gdy Moskwa oświadczyła w połowie kwietnia, że zamierza umocnić kontakty z dwoma separatystycznymi regionami na terenie Gruzji - Abchazją i Osetią Południową.
Napięcie wzrosło jeszcze bardziej, gdy Rosja zapowiedziała, że zwiększy liczebność swych sił pokojowych stacjonujących pod egidą poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).
Według ministerstwa obrony Rosji obecnie w Abchazji przebywa ok. 2,5 tys. żołnierzy rosyjskich - niedawno zwiększono ich liczbę o 500.
pap, ss