Środowe posiedzenie zgromadzenia to owoc rozejmu z 2006 roku, zawartego między głównymi partiami politycznymi a rebeliantami.
Maoistowscy rebelianci, którzy 10 lat prowadzili partyzancką wojnę o obalenie monarchii, zdobyli w kwietniowych wyborach jedną trzecią w 601-osobowym zgromadzeniu konstytucyjnym Nepalu.
Posiedzenie zgromadzenia konstytucyjnego odkładano dwukrotnie, ponieważ członkowie siedmiopartyjnego sojuszu potrzebowali więcej czasu na dojście do porozumienia w sprawie utworzenia stanowiska przewodniczącego zgromadzenia.
Nadal jednak nie ma zgody między maoistami a pozostałymi głównymi partiami co do tego, kto zostanie pierwszym prezydentem nepalskiej republiki.
W zgromadzeniu konstytucyjnym największy rywal maoistów - Kongres Nepalski dysponuje 110 mandatami, Komunistyczna Partia Nepalu ma ich 103.
Zwycięzcy wyborów z 10 kwietnia nie zamierzają przekształcać Nepalu w państwo komunistyczne. Deklarują wprawdzie lewicowość, ale też wyraźnie opowiadają się za kapitalizmem.
Koalicja zgodziła się już wcześniej na pozostawienie królowi Gyanendrze 15 dni na opuszczenie pałacu Narayanhiti, który zostanie przekształcony w muzeum.
Przed ogłoszeniem republiki w Katmandu i innych większych miastach Nepalu odbyły się wiece. W Katmandu wzmocniono środki bezpieczeństwa, wokół królewskiego pałacu i w ważnych miejscach rozmieszczono policjantów.
Ulicami stolicy przemaszerowały tysiące osób trzymających flagi z sierpem i młotem, skandując "Precz z monarchią!".pap, ss