Bodman, który weźmie udział w spotkaniu z udziałem grupy G8, Chin, Indii i Korei Płd, ocenił że ceny ropy są wysokie, ale nie za wysokie, a ich wzrost jest głównie następstwem zbyt małej podaży, a nie działań o charakterze spekulacyjnym.
Występując w dzień po niezwykle wysokim skoku światowych cen ropy Bodman ostrzegł przed możliwością dalszych "szokujących" ruchów na tym rynku, do których świat - jego zdaniem - powinien się przygotować.
W piątek cena ropy na największym na świecie rynku amerykańskim skoczyła w górę o bezprecedensowe 11 dol., czyli 8,4 procent, do poziomu bliskiego 140 dol. za baryłkę. W sumie w czwartek i piątek nowojorskie ceny ropy wzrosły aż o ok. 13 procent, mimo że startowały również z wyśrubowanego poziomu.
"Jest to szok, ale jeśli spojrzymy na globalną produkcję ropy, to zobaczymy, że utrzymuje się ona od trzech lat niezmiennie na jednakowym poziomie 85 mln baryłek dziennie" - powiedział Bodman dziennikarzom w Aomori na północy Japonii, gdzie rozpoczyna się w sobotę dwudniowy szczyt energetyczny.
"Wiemy, że popyt rośnie, ponieważ wiele krajów nadal subsydiuje ropę, czego powinno się zaprzestać" - podkreślił amerykański minister, który weźmie udział w szczycie grupy G8 (USA, Japonia, Niemcy, W.Brytania, Francja, Włochy, Kanada i Rosja) oraz 2 potęg azjatyckich (Chiny i Indie) i Korei Płd.
Bodman ocenił, że bez zwiększenia produkcji będzie bardzo trudno uspokoić zdestabilizowany rynek ropy. "Jest on bardzo zwekslowany, jego dalsza destabilizacja może jeszcze wzrosnąć po dniu wczorajszym i tak też będzie trwać prawdopodobnie jeszcze w przyszłości" - powiedział.
Przyznał, że Stany Zjednoczone "przeżywają trudności gospodarcze, których obserwowanie nie jest rzeczą łatwa dla innych krajów, ponieważ liczą one na nas, uważając nas za główny motor globalnej gospodarki".ab, pap