I dodaje, że "Niemcy jeszcze zatęsknią za Bushem".
Komentując zakończoną w środę pożegnalną wizytę Busha w Niemczech dziennik pisze, że od czasów Ronalda Reagana, który otworzył drogę do zjednoczenia Niemiec, mieszkańcy tego kraju nigdy nie byli tak zgodni w krytyce amerykańskiego prezydenta.
"Gdyby Niemcy mogli o tym decydować, chętniej powierzyliby losy ludzkości wprawdzie jeszcze niezbyt doświadczonemu, ale obiecującemu senatorowi z Illinois (Barackowi Obamie - PAP). Drugi w kolejce byłby miły pan (Dmitrij) Miedwiediew. Jego nieskazitelny poprzednik (Władimir Putin) został ciepło pożegnany przez Niemcy" - komentuje gazeta.
"Ale - dodaje - kto wtedy będzie chłopcem do bicia, jeśli na świecie źle się będzie działo, bo Amerykanie się wtrącą - albo nie zechcą się wtrącić?".
Według "FAZ" najczęściej krytycy obecnego prezydenta USA zarzucają mu, że posługiwał się władzą w sposób niewłaściwy i nieproduktywny, czego dowodem ma być wojna w Iraku.
"Jednak równoczesne zarzucanie Bushowi, że w niewystarczającym stopniu walczył o prawa człowieka na świecie jest nieuczciwe. Najwięksi moraliści w światowej polityce, Europejczycy, nie pobrudzili sobie rąk w Afganistanie i Iraku. Prawdopodobnie UE do dziś potępiałaby, oczywiście do głębi, reżimy Saddama i talibów" - ocenia gazeta.
I dodaje, że "w przypadku Iranu Amerykanie i Europejczycy mają jeszcze szansę realizować wspólną strategię". "Ale czas ucieka. Następca Busha może czuć się zmuszony do bardzo niepopularnych decyzji. Dla Niemców wszystko i tak będzie wyglądać o połowę lepiej, jeśli tych decyzji nie będzie podejmował Republikanin" - komentuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
ab, pap