"Zamiast zatrzymywać się przy tym, co nas różni, stajemy się co raz bardziej zjednoczeni w naszych zainteresowaniach i pod względem ideałów" - powiedział amerykański prezydent w przemówieniu wygłoszonym w siedzibie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Nadal bardzo niepopularny wśród Europejczyków z powodu amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku, Bush usiłuje doprowadzić do dyplomatycznego rozwiązania impasu, w jakim znalazły się negocjacje z Teheranem, dając do zrozumienia, że opcja militarna pozostaje cały czas w zasięgu.
Prezydent wezwał europejskich sojuszników do współpracy z Waszyngtonem w krzewieniu demokracji na Bliskim Wschodzie i powstrzymywaniu atomowych zapędów Teheranu.
"Dla bezpieczeństwa Europy i dla pokoju na świecie nie wolno pozwolić Iranowi na posiadanie broni jądrowej" - oświadczył prezydent, poruszając temat dominujący w ciągu jego tygodniowej podróży po Europie.
Bush wezwał także do solidarności z rządem Afganistanu i pochwalił Francję za zorganizowanie międzynarodowej konferencji, na której w czwartek obiecano pomoc dla Afganistanu w wysokości 20 mld dolarów. Większość zadeklarowanej pomocy - 10,2 mld dolarów - mają sfinansować Stany Zjednoczone.
Wieczorem Bush spotka się prywatnie z Sarkozym, który podejmie go obiadem w Pałacu Elizejskim. W spotkaniu będą uczestniczyć małżonki prezydentów.
Paryż jest ostatnim etapem europejskiej pożegnalnej wizyty prezydenta, kończącego w styczniu przyszłego roku swoją kadencję.
nd, pap