"Wiele setek, a może i tysięcy Tybetańczyków siedzi w więzieniach i aresztach, przy czym rząd nie informuje publicznie o ich miejscu pobytu ani nie stawia im formalnie zarzutów kryminalnych" - czytamy w raporcie.
Jak podkreśla AI, wielu więzionych pozbawiono możliwości kontaktu z rodziną czy adwokatami, co stanowi pogwałcenie międzynarodowych konwencji praw człowieka.
"Apelujemy do rządu chińskiego o dostarczenie tych informacji, a w przypadku aresztowanych wyjaśnienie, dlaczego ich zatrzymano" - powiedział dyrektor AI na obszar Azji i Pacyfiku Sam Zariif. Jak dodał, należy im "albo postawić zarzuty i przeprowadzić proces, albo natychmiast zwolnić".
Rzeczniczka chińskiego MSZ Jiang Yu powiedziała, że nie widziała raportu Amnesty International. "Ale dobrze wiadomo, że ta organizacja zawsze miała antychińskie odchylenie i regularnie wypuszczała nieodpowiedzialne raporty atakujące Chiny - oznajmiła Jiang na konferencji prasowej. - Uważam, że w ich słowach nie ma krzty wiarygodności".
nd, pap