Potwierdził to szef MON Bogdan Klich, który przebywa z wizytą w Czadzie.
Do końca sierpnia w rejon misji mają być przemieszczone siły główne. Pełną gotowość do działania kontyngent ma osiągnąć we wrześniu.
W Czadzie jest teraz ok. 200 polskich żołnierzy, w ciągu kilku najbliższych tygodni ich liczba się podwoi. Część pododdziału inżynieryjnego wraz ze zbędnym sprzętem zostanie wówczas wycofana, a w ich miejsce pojawią się żołnierze kompanii manewrowych, odpowiedzialni za realizowanie zadań mandatowych misji, m.in. monitorowanie sytuacji w rejonie i ochronę konwojów z pomocą humanitarną. W bazie PKW zakwaterowanych zostanie docelowo ponad 100 pracowników ONZ.
Na razie do zadań polskich żołnierzy należało m.in. przygotowanie około siedmiohektarowego terenu pod bazę - wyrównywanie i utwardzanie, a także obwałowanie w granicach przyszłej bazy.
"Pracowaliśmy w temperaturach przekraczających 50 stopni C w cieniu. Teraz jest trochę lepiej, bo chłodniej. Cykl pracy jest taki, że działamy sześć dni w tygodniu osiem godzin dziennie - od 6 do 12 i od 16 do 18 - z przerwą, kiedy słońce jest najostrzejsze" - relacjonuje jeden z żołnierzy.
Warunki, w jakich mieszkają teraz nasi żołnierze, dalekie są od wysokiego standardu - klimatyzowane namioty, drewniane latryny zamiast toalet i wykopane w ziemi doły zamiast pisuarów; jeden ciepły posiłek dziennie.
"Pierwsza zmiana zawsze ma najtrudniej" - oceniają żołnierze, a wielu z nich ma za sobą "misyjne" doświadczenia m.in. w Iraku czy Afganistanie. Żołnierze narzekają, że zaliczki dostają w euro, których nie mają gdzie wymienić, by zrobić zakupy na lokalnym rynku. Trochę w kategoriach żartu wskazują natomiast, że "dotkliwie" odczuli w ostatnim czasie brak telewizji; kilka spotkań - jak mówią - udało im się obejrzeć w sieci.
Obecnie Polaków wspierają w bazie - jej budowie i ochronie - Francuzi i Irlandczycy. Niewykluczone, że w przyszłości ich miejsce mogliby zająć Chorwaci. Choć nie ma jeszcze żadnych decyzji w tej sprawie, nieoficjalnie wiadomo, że Chorwacja wystąpiła z taką propozycją.
"Nasza misja jest prowadzona ze względu na solidarność z ludźmi w biedzie; nie przyszliśmy tu po korzyści gospodarcze. Chcemy też wzmocnić naszą pozycję w Unii Europejskiej, jej zdolności bojowe i operacyjne" - zapewniał w Czadzie szef MON.
Klich podkreślał, że "polskie wojska zachowują pełną neutralność w stosunku do rządzących i rebeliantów". Kilka dni temu prezydent Czadu Idriss Deby oskarżył siły misji wojskowej Unii Europejskiej (EUFOR) o "współpracę" z antyrządowymi rebeliantami, którzy zabijają cywilów i uchodźców.
Gen. Bogusław Pacek, który jest zastępcą dowódcy operacji gen. Patricka Nasha, ocenia, że specyfiką misji w Czadzie jest to, iż "jest mniej przewidywalna niż inne". "Zazwyczaj wiemy, czego spodziewać się po partnerze albo przeciwniku, tutaj jest inaczej" - powiedział.
Jego zdaniem, wśród wyzwań związanych z jej realizacją wymienić należy kwestie dotyczące logistyki - brak dobrych dróg, występowanie okresowych rzek, znaczne odległości oraz specyficzne warunki pogodowe - burze piaskowe, upały, ulewne deszcze, brak wody pitnej, a także potencjalne ryzyko związane z działalnością grup rebelianckich.
"Prawdą jest, że żołnierze UE nie spotkali się dotychczas z żadnym aktem agresji skierowanym przeciwko nim, ale prawda jest taka, że nie można takiego aktu wykluczyć" - wskazał gen. Pacek.
Jak dodał, jakiś czas temu doszło do "incydentu zbrojnego". "Mijały się dwie grupy żołnierzy, w efekcie braku rozpoznania - jedna oddała ogień, ale bardziej na wiwat, niż w stronę drugiej. Żołnierze irlandzcy odpowiedzieli ogniem. Bardziej były to strzały ostrzegawcze niż wymiana ognia" - relacjonował.
Polski, docelowo 400-osobowy kontyngent będzie drugim co do wielkości, po francuskim, liczącym ponad 2 tys. osób. Udział w operacji zadeklarowało dotychczas 14 państw członkowskich, w tym m.in. Włosi (100-osobowy szpital polowy) oraz Hiszpania i Portugalia (samoloty transportowe). Trwają rozmowy z innymi państwami, m.in. Rosją, która miałaby wesprzeć unijną misję kilkoma, najprawdopodobniej czterema śmigłowcami i ich ok. 100- osobowym personelem.
Na wyposażeniu PKW w Czadzie znajdą się m.in. śmigłowce Mi-17 (trzy, z czego jeden traktowany jako rezerwa) i kilkanaście transporterów opancerzonych Rosomak, w tym dwa w wersji medycznej. Żołnierze będą mieli do dyspozycji kilkanaście Land Roverów, pojazdy o różnej ładowności, a także m.in. moździerze.
Główne zadania będą prowadzone z bazy Iriba; Grupa Lotnicza znajdzie się w Abeche. Mi-17, choć mają działać w ramach Wielonarodowego Batalionu Śmigłowcowego, będą podporządkowane dowódcy PKW. Zdecydowano, że mają zawsze wykonywać zadania w parze i zawsze latać uzbrojone.
Planowana ilość nalotu dla Mi-17 to 160h/na turę.
Na razie nie wiadomo, co stanie się z polską bazą po zakończeniu unijnej misji. Zdaniem części wojskowych najlepiej byłoby, gdyby została przekazana ONZ, kiedy ta szerzej zaangażuje się w Czadzie. Wśród możliwych scenariuszy wymienia się sprzedanie jej elementów, np. kontenerów, a także - choć jako mało prawdopodobne - przekazanie jej lokalnej społeczności.
Siły UE w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej mają zajmować się m.in. ochroną uchodźców z ogarniętego konfliktem Darfuru - sąsiadującej z Czadem prowincji Sudanu - i ułatwić niesienie pomocy humanitarnej.
Konflikt w Darfurze trwa już pięć lat i pochłonął, według różnych szacunków, od 200 do 400 tys. ofiar, a około 2,5 mln ludzi pozbawił domów. W rejonie operacji (ok. 900 km długości i 200-400 km szerokości) funkcjonuje 12 obozów uchodźców - niemal 350 tys. osób (w polskiej strefie znajduje się 6 obozów) oraz ok. 30 obozów przesiedleńców, w których schronienie znajduje ok. 180 tys. ludzi. Są one administrowane, zarządzane oraz zaopatrywane zarówno przez ONZ, jak i organizacje pozarządowe. Uchodźcy otrzymują w nich zakwaterowanie, wyżywienie, pomoc lekarską i edukację. Panujące w nich trudne warunki spowodowane są przede wszystkim przeludnieniem.
ab, pap