Pikanterii tej kontrowersyjnej wypowiedzi dodaje fakt, że Bossi - lider Ligi Północnej pozwolił sobie na nią podczas partyjnego święta w Arcore pod Mediolanem, dosłownie 200 metrów od rezydencji premiera Silvio Berlusconiego.
Polityk Ligi mówił do swych sympatyków, że jego ugrupowanie nie przyczyni się do upadku rządu, który współtworzy z innymi partiami centroprawicy.
Bossi odniósł się następnie do wypowiedzi przywódcy opozycji Waltera Veltroniego, który wyraził przekonanie, że rząd Berlusconiego nie utrzyma się długo.
"Veltroni ma rację, jest za duży burdel. Jak można w takiej sytuacji coś zrobić?" - podkreślił Umberto Bossi.
Zapewnił także o lojalności Ligi wobec rządu Berlusconiego. "Nie jesteśmy kretynami" - podkreślił. Dodał, że jego partia zastanowi się nad obecnością w koalicji tylko wtedy, gdyby premier był przeciwko federalizmowi.
To sztandarowy postulat separatystycznego ugrupowania, które domaga się decentralizacji władzy, przekazania jej organom lokalnej administracji i uniezależnienia się od, jak mówi, "złodziei w Rzymie".
Był to kolejny kontrowersyjny publiczny "występ" Bossiego, który w przeszłości mówił dosadnie, do czego nadaje się flaga Włoch, a Unię Europejską nazwał "Sowietem".
pap, keb