Radykałowie, głównie duchowni i studenci szkół koranicznych zebrali się przed świątynią, znaną jako Lal Masdżid - Czerwony Meczet, wymachując czarnymi flagami, wznosząc okrzyki "Bóg jest wielki!" i wygrażając pięściami.
Wykrzykiwano hasła, wymierzone przeciwko prezydentowi Pervezowi Musharrafowi i nawoływano do świętej wojny - dżihadu.
"Myślałeś, że możesz zniszczyć ruch islamski, atakując Lal Masdżid, ale mówimy ci, że ci się to nie udało" - oświadczył jeden z duchownych i były parlamentarzysta, Shah Abdul Aziz.
"Uczyniono to (szturm) na polecenie Ameryki i (prezydenta George'a W.) Busha. Chcę jednak powiedzieć Ameryce, że dżihad będzie trwał i nigdy się nie zakończy" - dodał.
Policja zabezpieczyła rejon wokół meczetu. Wzmocniono środki bezpieczeństwa na ulicach, w pobliżu placówek dyplomatycznych i budynków rządowych.
W następstwie trwającego osiem dni szturmu na Czerwony Meczet wzrosła fala samobójczych ataków wymierzonych w pakistańskie wojsko i siły bezpieczeństwa, w których do tej pory zginęło około 1100 ludzi.
pap, keb