"Pani Merkel, i jej partia, zachowuje się tak, jak gdyby sama tworzyła rząd. To jest wielki problem tej koalicji" - powiedział Kurt Beck w wywiadzie dla dziennika "Bild".
Jego zdaniem socjaldemokrata Gerhard Schroeder był pod wieloma względami lepszym kanclerzem niż Angela Merkel i nie zapominał, że stoi na czele rządu koalicyjnego z Zielonymi. "Nie żałował swoim partnerom sukcesów i nie próbował stale zgarnąć wszystkiego dla siebie" - powiedział Beck.
Zarzucił chadekom, że wycofują się rakiem z wcześniejszych uzgodnień z SPD. Przykładem jest forsowane przez socjaldemokratów wprowadzenie ustawowej płacy minimalnej. "Przed rokiem zgadzaliśmy się w tej sprawie, teraz CDU i CSU uginają się pod presją lobby gospodarczego" - ocenił.
Słowa Kurta Becka są kolejną odsłoną w wymianie ciosów między tworzącymi wielką koalicję ugrupowaniami, związanej ze zbliżającym się rokiem wyborów; na 2009 rok zaplanowano w Niemczech w sumie 15 terminów wyborczych, oprócz jesiennych wyborów parlamentarnych i prezydenckich (przypadających w maju), także liczne regionalne i komunalne.
"Strzałem startowym do rozpoczęcia wyjątkowo wcześnie gorącej fazy kampanii wyborczej było wystawienie przez SPD własnej kandydatki na prezydenta" - ocenia politolog z Uniwersytetu w Bonn Gerd Langguth.
Pod koniec maja socjaldemokraci nominowali jako kandydatkę na prezydenta rektor Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą Gesine Schwan. CDU/CSU popierają ubiegającego się o drugą kadencję prezydenta Horsta Koehlera i oczekiwały, iż SPD postąpi tak samo, wykazując lojalność wobec koalicjantów.
Zdaniem berlińskiego politologa Nielsa Diedericha ta decyzja socjaldemokratów była "sygnałem dla wyborców, że SPD nie jest na zawsze uwikłana w koalicję z chadekami".
Jak podkreśla Diederich, w warunkach wielkiej koalicji, której istnienie wyklucza normalną walkę pomiędzy opozycją a partią rządzącą, sytuacja zawsze jest napięta i przypomina "trwałą kampanię wyborczą".
Merkel i jej ministrowie zapewniają, że mimo kolejnych kryzysów koalicyjnych, rząd kontynuuje swoją pracę. "Przynajmniej do wiosny nie spodziewam się żadnych wstrząsów" - ocenia Diederich.
Jednak zdaniem politologów również po przyszłorocznych wyborach być może nie będzie łatwo "wyplątać się" z wielkiej koalicji.
Sytuację na scenie politycznej skomplikowało wejście do gry piątej partii - postkomunistycznej Lewicy, która zyskuje popularność kosztem SPD. Notowania socjaldemokratów pikują zbliżając się do rekordowo niskiego poziomu 20 procent.
Jak podkreśla Langguth duża popularność kanclerz Angeli Merkel jak dotąd nie przekłada się na notowania CDU; według czerwcowego sondażu ośrodka Forsa chadecy mają 35-procentowe poparcie. Zdaniem politologa z Bonn to może nie wystarczyć do utworzenia większości z mniejszym partnerem liberalną FDP.
nd, pap