Autokar z 71 osobami, z całej Polski, jechał na południe Włoch. Wycieczkę zorganizowało biuro Rainbow Tours z Łodzi.
Do wypadku doszło ok. godz. 7 rano. Autobus zjechał z autostrady A4 w rejonie miejscowości San Dona di Piave, przewrócił się i wpadł do rowu.
Jak poinformowała agencja Ansa w wypadku poszkodowanych zostało w sumie 56 osób - większość ma jednak lekkie kontuzje. Polski wicekonsul z Mediolanu Andrzej Szydło powiedział natomiast PAP, że 14 osób zostało odwiezionych do szpitali, stan jednej z nich jest średnio ciężki.
Dyplomata dodał też, że wszystko wskazuje na to, iż jeszcze w niedzielę szpital opuści w sumie 11 osób. Do tej pory, po udzieleniu pomocy z kliniki wyszły trzy.
Ranni trafili do szpitali w miejscowościach San Dona, Mestre, Oderzo i Treviso. Pozostałych pasażerów umieszczono w siedzibie straży pożarnej w Mestre. Był z nimi konsul honorowy z Padwy, na miejsce miał dotrzeć również konsul generalny z Mediolanu.
Do hotelu w Padwie, która jest następnym etapem wycieczki, Polacy zostaną zawiezieni znajdującym się obecnie w Wenecji innym autokarem tego samego biura podróży. Jednocześnie z Polski ma zostać wysłany następny autokar, którym uczestnicy wycieczki, którzy się na to zdecydują, będą kontynuować objazd po Włoszech.
"Większość turystów chce kontynuować wycieczkę. Trwają rozmowy, czy wycieczka zostanie przedłużona. Biuro gotowe jest też zwrócić pieniądze za dzisiejszy, stracony dzień" - powiedziała PAP Magdalena Bryksa z Rainbow Tours. Zaznaczyła również, że ci turyści, którzy będą chcieli wrócić do Polski, będą mieli zapewniony transport.
Właściciel autokaru firma Euro Trans Bus z Kalisza zapewnia, że pojazd był sprawny technicznie i przed wyjazdem przeszedł wymagane kontrole.
"Neoplan, który pojechał do Włoch miał osiem lat. Był w bardzo dobrym stanie technicznym, był też dobrze wyposażony. Przed wyjazdem miał kilka dni przestoju. W dzień wyjazdu został skontrolowany przez policję, która nie stwierdziła żadnych uchybień" - powiedział PAP Hubert Pawlak z tej firmy.
Jak dodał, kierowcy, którzy byli w autokarze w chwili wypadku, rozpoczynali swoją podróż przed polska granicą.
Agencja Ansa podała również, że policja drogowa potwierdziła, iż przyczyną wypadku było zaśnięcie kierowcy. Pytany o to Szydło podkreślił, że do niego nie dotarła taka wiadomość.
Także Pawlak powiedział, że kierowca twierdzi, iż nie usnął za kierownicą i nie był przemęczony. "Przed wyjazdem miał kilka dni przerwy. Dwie godziny przed wypadkiem autokar miał postój. Rozmawiałem z policją, która potwierdziła, że nie było przekroczeń czasu pracy" - dodał.
Niedzielny wypadek jest już trzecim do którego doszło w tym miesiącu.
12 lipca br. w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu rozbił się autokar z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii. Zginęło sześć osób w tym dwoje dzieci, a 40 zostało rannych. Kierowca, który prowadził wówczas pojazd został zatrzymany przez serbską policję. Postawiono mu w Serbii zarzut popełnienia czynu przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego i aresztowano na miesiąc. Śledztwo prowadzi także prokuratura w Bielsku-Białej.
Cztery dni później - 16 lipca - doszło do kolejnego wypadku tym razem w Rumunii. Autokar wiozący młodzież - 46 osób - na wypoczynek do bułgarskich Złotych Piasków zderzył się z ciężarówką przewożącą arbuzy. Lekko rannych zostało 12 osób; tym razem zawinił kierowca ciężarówki.ab, pap