Co najmniej 140.000 Kolumbijczyków zginęło z rąk członków ultraprawicowych oddziałów paramilitarnych, które powstały w połowie lat 80. ubiegłego wieku do walki z lewacką partyzantką, ale przekształciły się w rodzaj "szwadronów śmierci".
Dane na ten temat ogłosił w czwartek szef Misji Poparcia dla Procesu Pokojowego w Kolumbii (MAPP), powołanej przez Organizację Państw Amerykańskich, Sergio Caramagna. Jego zdaniem, ofiar jest jednak znacznie więcej i są nimi głównie kolumbijscy chłopi.
Tak zwane Zjednoczone Oddziały Samoobrony Kolumbii (AUC), uzbrajane i utrzymywane przez wielkich właścicieli ziemskich, prowadziły de facto z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC) wojnę o kontrolę nad produkcją i rynkiem narkotykowym.
W latach 2003-2006 rząd kolumbijski w drodze negocjacji, w których wspomagał go MAPP, zdołał doprowadzić do rozbrojenia większości członków AUC. Nastąpiła "demobilizacja" ok. 31.000 ich "żołnierzy".
"Prywatny system wymierzania sprawiedliwości został skompromitowany przez oddziały paramilitarne AUC" - oświadczył Caramagna.pap, em