86 osób, dla których w samolocie zabrakło miejsc, zostało rozlokowanych w dwóch hotelach w Erywaniu. Mają wrócić do kraju w poniedziałek wieczorem.
Przedstawiciel polskiego MSZ Zenon Kuchciak powiedział, że w Erywaniu jest jeszcze 30 Polaków, którzy samodzielnie przybyli do stolicy Armenii. Jak dodał, zgłaszają się kolejni chętni na powrót do Polski. Jeśli wszyscy nie zmieszczą się na pokład samolotu odlatującego w poniedziałek wieczorem, kolejny lot jest planowany na wtorek.
Wśród osób wylatujących z Erywania są obywatele polscy na stałe mieszkający w Gruzji, Gruzini polskiego pochodzenia oraz wielu turystów.
Wszyscy podkreślali, że są bardzo zmęczeni podróżą busami z Gruzji - ich przyjazd do stolicy Armienii opóźnił się o kilka godzin. "Nie było innego wyjścia", "tam trwa regularna wojna", "zdrowie i bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze" - mówili ewakuowani Polacy.
Podkreślali też, że sytuacja w Tbilisi (stolica Gruzji) jest bardzo niebezpieczna. Jak mówili, nie było sensu narażać życia. "Straszne zamieszanie i niepewność, to zostawiliśmy na szczęście za sobą" - powiedział jeden z ewakuowanych.
"Cieszymy się, że niedługo wrócimy do Polski. Chcieliśmy mieć wspaniałe i egzotyczne wakacje, a najedliśmy się sporo strachu" - powiedziała jedna z turystek, która przyjechała do Tbilisi z narzeczonym.
pap, em