Opinie o konflikcie w Gruzji

Opinie o konflikcie w Gruzji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prasa światowa europejska ma różne pomysły na skutki pięciodniowej wojny w Gruzji
Francja

Państwa Unii Europejskiej pomyślnie przeszły test na spójność działań, jakim był konflikt wokół Osetii Południowej - ocenił w środowym numerze popołudniówki "Le Monde" Piotr Maciej Kaczyński z brukselskiego Ośrodka Europejskich Studiów Politycznych (CEPS).

"Wydarzenia z ubiegłego tygodnia stanowiły rodzaj testu na spójność UE. Według mnie, Unia przeszła go pomyślnie: nie było między państwami członkowskimi znacznych różnic zdań, które hamują jej działanie" - ocenił Kaczyński, który jest specjalistą od Rosji w CEPS, stanowiącej organ doradczy Unii Europejskiej.

Ekspert powiedział, że co prawda niektóre państwa europejskie dały wyraz swej "antyrosyjskiści", "poczynając od czterech krajów, których prezydenci udali się do Gruzji" (Polska, Litwa, Estonia oraz Ukraina), ale te różnice zdań "dotyczyły oceny roli Rosji w konflikcie, nie zaś sposobu jego rozwiązania".

Według Piotra Macieja Kaczyńskiego konflikt wokół Osetii Południowej rozbił w drobny mak iluzję, w jakiej żył nasz kontynent, że w Europie da się uniknąć konfliktów militarnych.

"Europejczycy trwali w przekonaniu, że te konflikty są zamrożone, że istnieje kolektywna dobra wola rozwiązywania ich wszystkich w sposób pokojowy. Ale to nasze złudzenie o Europie, gdzie dowolny konflikt można albo zignorować, albo pokojowo rozwiązać, zostało dziś rozwiane: w sierpniu 2008 r. Rosja użyła siły militarnej, by osiągnąć swe cele polityczne. Doszło do nowego rozdania i Europejczycy będą musieli się do niego dostosować" - pisze ekspert.

Jego zdaniem UE powinna teraz bardziej bezpośrednio zaangażować się w rozwiązywanie konfliktów zamrożonych po upadku ZSRR.

W ocenie Kaczyńskiego jednym ze skutków konfliktu wokół Osetii Południowej jest też to, że teraz będzie dużo trudniej znaleźć miejsce dla "prorosyjskich" sentymentów w unijnej dyplomacji.

"Oferowanie Rosji marchewek będzie w coraz większym stopniu wykluczone, a większą rolę zaczną odgrywać jej krytycy i polityka nacisków. Ryzykujemy tym sposobem impas polityczny, ale bez wątpienia nie da się tego uniknąć" - ocenia ekspert.

Niemcy

Niemiecka prasa zarzuca w czwartek Unii Europejskiej słabość i bezradność wobec konfliktu na Kaukazie.

"Europa jest głęboko podzielona w kwestii tego, jak powinna odpowiedzieć na rosyjską demonstrację siły" - pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

Za znak rozdarcia UE uznaje wtorkową wizytę w Tbilisi prezydentów pięciu państw: Polski, Ukrainy oraz krajów bałtyckich, "którzy dezauwowali przewodniczącego Rady Europejskiej" Nicolasa Sarkozy'ego, mediującego w tym samym czasie w Moskwie.

Według dziennika, rozbieżne opinie wewnątrz UE Moskwa odczytuje jednoznacznie: "Jesteśmy (w UE) słabi i nawet w sytuacji aktu przemocy, jak w Osetii Południowej, wolimy się kłócić między sobą" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung".

I dodaje, że wynika z tego "przyjemny scenariusz dla Rosji": "Ameryka jest daleko i pogrążona w walce wyborczej. Europa zaś kapituluje w obliczu siły - i przed sama sobą" - konkluduje bawarski dziennik.

Na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" niemiecki eurodeputowany i były szef komisji spraw zagranicznych PE Elmar Brok wzywa UE do zdefiniowania swego wspólnego interesu, jak również wspólnych punktów z Rosją.

"Polityka UE wobec Rosji jest tylko powierzchowna (...) Po rozszerzeniu Unii na wschód nie udało się doprowadzić do istotnego zbliżenia pomiędzy starymi i nowymi członkami UE w sprawie stosunków z Rosją" - ocenia Brok.

Przyznaje, że należy wykazać zrozumienie dla nowych państw Unii, które ze względu na położenie geograficzne i doświadczenia historyczne żywią nieufność do Moskwy. "Ale i te państwa muszą zrozumieć, że UE nie jest instrumentem rozliczania przeszłości, ale budowania wspólnoty interesów. Jest nowym początkiem, który daje wewnętrzny pokój i siłę opartą na wspólnych wartościach i solidarności" - pisze eurodeputowany.

Jego zdaniem narzędziem budowy zaufania w UE oraz wspólnej pozycji wobec Rosji może być wspólna polityka bezpieczeństwa energetycznego, a także rozbudowa unijnej polityki sąsiedztwa.

Gospodarczy dziennik "Financial Times Deutschland" ocenia, że UE jest tak podzielona, iż "sama potrzebuje mediacji".

Widać to na przykładzie propozycji rozwiązania konfliktu na Kaukazie. "Polska i Bałtowie, którzy postrzegają Moskwę jako agresora, są wspierani przez Wielką Brytanię i sceptyczną wobec Rosji Szwecję. Ta grupa jest zdania, że w separatystycznych regionach i Gruzji powinny stacjonować międzynarodowe siły pokojowe. W Paryżu i Berlinie mówi się zaś raczej o +obserwatorach+" - pisze "FTD".

"Moskwie, która po swej wyprawie zbrojnej działa z pozycji siły, będzie łatwo wykorzystać te podziały" - ocenia dziennik.

Hiszpania

Polska, Ukraina i państwa nadbałtyckie zabiegają o odizolowanie Kremla w związku z konfliktem wokół Osetii Południowej - pisze w czwartek hiszpański dziennik "El Pais".

"Przywódcy republik bałtyckich, a zwłaszcza Litwy, oraz Polski i Ukrainy całe swe poparcie rzucili na rzecz Gruzji w konflikcie z Rosją i zabiegają o ukaranie w jakiś sposób Rosji za +agresję+ wobec +małego państwa europejskiego+" - czytamy.

Prezydent Lech Kaczyński wraz z prezydentami Litwy, Estonii i Ukrainy oraz z premierem Łotwy udali się we wtorek do Gruzji, a po powrocie przywódcy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wydali deklarację, w której opowiedzieli się za przyznaniem Gruzji planu działań na rzecz członkostwa w NATO (MAP). Wezwali też do wycofania z Gruzji "oddziałów okupacyjnych" i do powołania tam międzynarodowych sił pokojowych, nadzorowanych przez Unię Europejską.

"El Pais" pisze, że zarówno kraje bałtyckie, jak i Polska widziały w Moskwie zagrożenie dla swej suwerenności i uważają, że wraz z rozpadem ZSRR nie zniknęły ambicje imperialne Rosji. "Działania militarne Rosji w Gruzji świadczą o tym, że mają rację" - podkreśla gazeta.

Dziennik zauważa, że lęk przed Rosją na Ukrainie nigdy nie osiągnął takiego poziomu jak w trzech państwach bałtyckich, ale od  chwili dojścia do władzy w Kijowie prezydenta Wiktora Juszczenki jego prozachodnia ekipa przyłączyła się do wspólnego frontu z Litwą, Łotwą, Estonią i Polską.

"El Mundo" pisze natomiast, że jedynym krokiem, który mógłby nieco poprawić nadwerężony przez ten kryzys wizerunek UE i USA, byłoby przyśpieszenie przyjęcia Gruzji do NATO. Jak podkreśla gazeta, byłoby to "ostrzeżenie pod adresem Moskwy, że inwazja na suwerenne państwo nie zawsze uchodzi płazem".

Zdaniem "El Mundo", kryzys osetyjski zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Rosji, która "nie tylko potwierdziła swą kuratelę nad Kaukazem, ale też zdołała doprowadzić do tego, że konflikt pozornie zamknięto planem, w którym nie ma mowy o poszanowaniu integralności terytorialnej Gruzji i który pozostawia otwartą możliwość wejścia przez Osetię Południową i Abchazję na drogę do niepodległości".

"Jest więc zrozumiały gorzki zarzut Tbilisi i innych stolic sąsiednich republik postsowieckich pod adresem Zachodu, że zastawił Gruzję samą w obliczu rosyjskiego giganta" - czytamy.

pap, keb