Stany Zjednoczone są bowiem uzależnione od Rosji w swych dalszych planach odnośnie do krążącej na orbicie okołoziemskiej stacji. Od 2010 roku NASA zaprzestaje dalszych lotów przestarzałych już wahadłowców i liczy na to, że kolejne załogi, w większości amerykańskie, będą przewożone na ISS przez rosyjskie statki kosmiczne Sojuz.
Nowe amerykańskie pojazdy zdolne do transportowania na stację astronautów mają wystartować dopiero w 2015 r. NASA chce wynegocjować w tym roku kontrakt z Rosją na przewożenie załóg w latach 2010-2015.
Na przeszkodzie temu mogą stanąć nie tylko coraz bardziej napięte stosunki Waszyngtonu z Moskwą. Aby do wspomnianego kontraktu doszło, Kongres musi także uchylić przepis ustawy z 2000 r., która zabrania rządowi zawierania umów z państwami pomagającymi Iranowi i Korei Północnej w realizacji programu nuklearnego. Rosja pomaga Iranowi.
Z Kongresu słychać głosy, że w obecnej atmosferze zbliżającej się nowej zimnej wojny szanse na takie uchylenie ustawy są niewielkie.
Politycy w Kongresie obawiają się też, że zdając sobie sprawę, w jakiej sytuacji jest amerykański program kosmiczny, Rosja może podyktować astronomiczne ceny za transport astronautów Sojuzami.
Jak na razie NASA nie ma alternatywnego planu ani funduszy na szybszą budowę nowych wahadłowców. W tej sytuacji kosztująca 100 miliardów dol. międzynarodowa stacja kosmiczna stoi przed groźbą porzucenia i zniszczenia.
pap, keb