W hali Pepsi Center, w Denver w stanie Kolorado, rozpoczęła się w poniedziałek wieczorem przedwyborcza konwencja Partii Demokratycznej, na której Barack Obama otrzyma nominację kandydata na prezydenta.
Wydarzeniem pierwszego dnia konwencji Partii Demokratycznej było przemówienie senatora Edwarda Kennedy'ego, chorego na raka mózgu przedstawiciela najsłynniejszej rodziny politycznej w USA.
Do ostatniej chwili nie było pewne czy zmagający się ze śmiertelną chorobą senator przybędzie do hali Pepsi Center i stanie na mównicy. Przygotowano jednak i wyświetlono delegatom film o nim, ukazujący jego sylwetkę jako człowieka i polityka. Kiedy 76-letni Kennedy pojawił się w końcu na trybunie, powitały go burzliwe owacje.
Senator - który jako jeden z pierwszych czołowych demokratycznych polityków poparł Baracka Obamę w konfrontacji z Hilary Clinton - przemawiał z widocznym wysiłkiem, załamującym się głosem. Mówił, że ten rok "jest dla niego rokiem nadziei" ponieważ obecny kandydat Demokratów na prezydenta przyniesie zmiany, jakich oczekuje Ameryka. Wyraził też przekonanie, że Obama wygra wybory w listopadzie. "Yes, we can! (Tak, możemy!)" - powtórzył znany slogan wyborczy czarnoskórego senatora.
Kennedy'emu towarzyszyła żona Vicky i jego siostrzenica Caroline Kennedy-Schlosberg, córka zamordowanego prezydenta J.F.Kennedy'ego, która także popiera Obamę.
Wcześniej przemawiali m.in. demokratyczna przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i przewodniczący Partii Demokratycznej Howard Dean.
Główne wystąpienie poniedziałkowego wieczoru wygłosiła Michelle Obama, żona senatora z Illinois, która przywołała swoją rodzinną historię jako przykład ziszczenia się "Amerykańskiego marzenia".
Wystąpienie poprzedził krótki film o jej małżeństwie z senatorem. Przedstawił ją jej starszy brat Craig Robinson, trener koszykówki w Chicago.
Michelle opisała swoje dzieciństwo i młodość w skromnej rodzinie robotniczej w chicagowskim South Side, części miasta zamieszkanej przez Afroamerykanów. Mówiła o ojcu, mechaniku pomp, który mimo ciężkiej choroby (SM) pracował i wpoił wraz matką dzieciom wartości, które dały jej siły do nauki i społecznego awansu.
Michelle Obama, z domu Robinson, ukończyła studia prawnicze na najlepszej amerykańskiej uczelni, Uniwersytecie Harvarda. Tam poznała Baracka.
"Spoglądając na nasze życie wierzę, że amerykańskie marzenie trwa" - powiedziała małżonka nominata Demokratów.
Jako studentka, a później działaczka w Chicago, Michelle Robinson wypowiadała się bardzo krytycznie o Stanach Zjednoczonych. Białym wypominała przeszłość - niewolnictwo i segregację rasową - i nazwała nawet Amerykanów narodem "aroganckich cyników". Pozwoliło to prawicy charakteryzować ją jako typową "gniewną", radykalną murzyńską działaczkę, reprezentującą postawę, której Obama w swojej kampanii unika, akcentując pojednanie rasowe i przyszłość. W ostatnim okresie sztab senatora wpłynął na Michelle, aby w swych wystąpieniach podkreślała raczej swój patriotyzm i tradycyjną rolę żony i matki.
Swoje przemówienie w Denver Michelle zaczęła od słów: "Przybyłam tu jako żona, która kocha swego męża i jest przekonana, że będzie nadzwyczajnym prezydentem".
Po jej wystąpieniu na ogromnym ekranie za sceną w hali Pepsi Center ukazał się Obama i za pośrednictwem telebimu przekazał z Kansas, gdzie akurat przebywał, pozdrowienia małżonce i swoim dwóm małym córkom, które także weszły na podium.
Zjazd otworzyła, zgodnie z tradycją, wspólna modlitwa ponad 4000 delegatów, w której położono nacisk na wątki pomocy dla biednych i uciskanych.
Pierwsze ceremonie religijne o charakterze ekumenicznym, związane z konwencją, odbyły się w Denver już poprzedniego dnia. Księża i pastorzy modlili się obok rabinów i imamów.
W pierwszym dniu głównym mówcą wieczoru będzie Michelle Obama, żona czarnoskórego senatora z Illinois. Przemówi także jej starszy brat, koszykarz Craig Robinson i przyrodnia siostra Obamy, Maya Soetero.
Głównym tematem komentarzy przed rozpoczęciem konwencji były podziały w Partii Demokratycznej, która wciąż nie jest zjednoczona wokół Obamy. Według najnowszego sondażu, 27 procent demokratycznych wyborców, którzy w prawyborach popierali jego rywalkę Hillary Clinton, zapowiada, że w wyborach prezydenckich zagłosuje na republikanina Johna McCaina.
Sztab republikańskiego senatora z Arizony wykorzystuje to w kampanii wyborczej. W poniedziałek telewizje wyemitowały spot, w którym młoda kobieta, Deborah Bartoshevich, mówi, że w prawyborach była zwolenniczką Clinton, a teraz popiera McCaina, bo jest on silnym przywódcą przygotowanym do roli prezydenta.
Pani Clinton w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami odcięła od republikańskiego spotu z Bartoshevich. "Nie popieram tego przesłania" - poowiedziała.
Była Pierwsza Dama wygłosi jedno z głównych przemówień we wtorek, a w środę zabierze głos jej małżonek, były prezydent Bill Clinton. Bezpośrednio przed konwencją pani Hillary zapowiedziała, że jej delegaci - których zdobyła w prawyborach nieznacznie mniej niż Obama - mają wolna rękę i powinni poprzeć Obamę.
Komentatorzy piszą, że Obama - pierwszy w historii afroamerykański kandydat na prezydenta z ramienia jednej z dwóch głównych partii - musi udowodnić, jeśli chce zwyciężyć w wyborach, że wychodzi poza ogólniki, proponuje wyraźny program zmian i jest prawdziwym liderem Partii Demokratycznej.
Sondaże wskazują, że obaj kandydaci mają mniej więcej tyle samo sympatyków - według najnowszego sondażu Gallupa po 45 procent - chociaż jeszcze w lipcu Obama prowadził z McCainem różnicą kilkunastu punktów procentowych.
W związku z konwencją, do Denver ściągnięto dodatkowe siły policyjne i oddziały Gwardii Narodowej. Ulice wokół hali Pepsi Center są silnie strzeżone posterunkami i zaporami. Nad miastem latają helikoptery.
Służby porządkowe mają zapobiec zamachom terrorystycznym, ale także zakłócaniu obrad zjazdu Demokratów przez demonstrantów. Niektórzy zwolennicy Hillary Clinton zapowiedzieli manifestacje dla jej poparcia.
Na wtorek lewicowi Demokraci zapowiedzieli wielotysięczną demonstrację w centrum Denver na rzecz powszechnych ubezpieczeń medycznych.
pap, em