Zjazd odbywa się w cieniu huraganu Gustav, który tego samego dnia rano uderzył w południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych znad Zatoki Meksykańskiej. Z powodu huraganu amerykański prezydent George W. Bush i jego zastępca Dick Cheney odwołali swoje zaplanowane na poniedziałkowy wieczór przemówienia.
W 15 minut po otwarciu konwencji przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej, Mike Duncan, zwrócił się do jej uczestników z apelem o wysyłanie przez telefony komórkowe donacji na pomoc dla ofiar huraganu.
Poprzedniego dnia McCain zarządził, by obrady skrócić do zaledwie 2,5 godziny i ograniczyć je do spraw organizacyjnych.
"Żadnej partyjnej polityki" - powiedział, podkreślając, że w czasie kataklizmu wszyscy "powinni działać jak Amerykanie".
Żona prezydenta Laura Bush, która przemówiła do delegatów, skupiła się niemal wyłącznie na huraganie. Do jej apelu o datki na pomoc przyłączyła się także małżonka McCaina, Cindy.
Z telebimu nadano przesłania pięciu gubernatorów stanów dotkniętych klęską: Teksasu, Mississippi, Alabamy i Florydy, którzy zdali krótkie relacje z walki z żywiołem. Wszyscy ci reprezentanci władz: Rick Perry, Haley Barbour, Bob Riley i Charlie Crist, to Republikanie.
Gubernator Luizjany, Bobby Jindal (także Republikanin) nie przemówił, gdyż jest zajęty akcją ratunkową w swoim stanie. Sytuacja jest tam najbardziej dramatyczna. Podnoszenie się poziomu wód wokół Nowego Orleanu stale grozi powodzią. 3 lata temu katastrofalna powódź wywołana huraganem Katrina kosztowała życie ponad 1000 mieszkańców tego miasta.
W hali Excel Energy Center w St.Paul, gdzie odbywa się konwencja, miało zasiąść ponad 2000 delegatów i kilka razy więcej gości, działaczy, polityków i dziennikarzy. Część delegatów ze stanów znad Zatoki Meksykańskiej wyjechało jednak do domu, gdzie mieszkają ich zagrożone huraganem rodziny. Również wielu dziennikarzy zmieniło plany i pojechało na tereny kataklizmu.
W pierwszym dniu konwencji w St.Paul odbyła się wielotysięczna demonstracja przeciwko Republikanom i wojnie w Iraku. Około 8-10 tysięcy ludzi przeszło ulicami miasta niosąc transparenty z napisami: "Bush - kłamca i morderca" i "McCain=Bush".
Jedna z protestujących grup atakowała autobusy z delegatami na konwencję i wybijała szyby w sklepach. Kilka osób aresztowano. Policja nie dopuszczała demonstrantów w pobliże Excel Energy Center.
ND, PAP