Orzeczenie sądu dotyczy uczestnictwa szefa rządu w programach telewizyjnych o gotowaniu.
Samak uczestniczył w serii popularnych programów komercyjnej stacji, prezentujących narodową kuchnię. Występował w nich na siedem miesięcy przed objęciem urzędu, ale kilkakrotnie pojawił się też jako premier.
Zdaniem opozycji doszło do konfliktu interesów i złamania podstawowych zasad konstytucji, zakazującej urzędnikom państwowym takiej współpracy z prywatnymi przedsiębiorstwami.
Niemal natychmiast po opublikowaniu orzeczenia sądu w Bangkoku, partia osaczonego przez opozycję od tygodni Samaka Sundaraveja zapowiedziała, iż nawet jeśli szef rządu ustąpi, deputowani z rządzącej Partii Władzy Ludu (PPP) na specjalnym posiedzeniu - prawdopodobnie w piątek - ponownie desygnują go na stanowisko premiera. "Zapewniam, że lider naszej partii pozostanie szefem rządu" - oświadczył cytowany przez agencję Reutera Wittaya Buranasiri z rządzącej koalicji, kierowanej przez PPP.
Opozycja tajlandzka, od 26 sierpnia blokująca teren kancelarii premiera, zarzuca szefowi rządu, że jest marionetką obalonego w 2006 roku ówczesnego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry. Twierdzi też, że gabinet Samaka Sundaraveja chce przekształcić Królestwo Tajlandii w republikę, czemu rząd zdecydowanie zaprzecza.
Po wtorkowym orzeczeniu sądu jeden z przywódców ruchu Prapan Kunmee po raz kolejny wykluczył możliwość przerwania akcji. "Pozostaniemy na miejscu dopóki nie wyrzucimy tego rządu. Samak może sobie wracać" - zakomunikował.
Samak Sundaravej wykluczał do tej pory ustąpienie, twierdząc iż objął urząd w wyniku demokratycznych wyborów.
ab, pap