Na spotkaniu z konsulem Prochaśko nie potrafił udowodnić, że zajmuje się pisaniem książek - wyjaśnił pisarz.
"To właściwie moja wina, ponieważ na rozmowę z konsulem nie przyniosłem żadnego pisma, które oficjalnie zaświadczyłoby, iż jestem pisarzem. Nie miałem też ze sobą książek, które napisałem, więc nie mam żadnych pretensji do polskich władz konsularnych" - powiedział literat.
Prochaśko wybierał się do Polski na zaproszenie Instytutu Książki w Krakowie. Miał tam uczestniczyć w IV Krakowskich Dniach Literatury.
"Konsul, która ze mną rozmawiała powiedziała, że z zaproszenia z Instytutu Książki wynika jedynie, że nazywam się Taras Prochaśko, więc nie ma podstaw, by uwierzyć, iż rzeczywiście jestem pisarzem" - relacjonował.
Lwowski konsul generalny Wiesław Osuchowski powiedział tymczasem, że jest tą informacją całkowicie zaskoczony.
"Zbadam tę sprawę, jednak chcę powiedzieć, iż konsul rozpatrujący wnioski wizowe ma prawo żądać od interesantów dodatkowych dokumentów. Nie ma także obowiązku znać każdego ukraińskiego pisarza" - oświadczył.
40-letni Prochaśko został w ubiegłym roku laureatem polskiego konkursu literackiego im. Josepha Conrada, organizowanego dla ukraińskich pisarzy.
Mieszka i tworzy w Iwano-Frankowsku, czyli dawnym Stanisławowie. Jedną z najbardziej znanych jego książek jest powieść "Z tego można zrobić kilka opowiadań".
Prochaśko należy do skupionego wokół Iwano-Frankowska "stanisławowskiego" kręgu pisarskiego, którego głównym przedstawicielem jest Jurij Andruchowycz.
ND, PAP