Huragan, który przeszedł nad Morzem Karaibskim i dotarł nad Atlantyk, wytracił impet, a jego siła zmalała do pierwszej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona - poinformowało w czwartek po południu Amerykańskie Centrum Huraganów (NHC) w Miami.
Omar jeszcze w czwartek rano kwalifikowany był jako huragan trzeciej kategorii. Mógł na tyle poważnie zagrozić instalacjom naftowym w regionie, że w środę w Wenezueli na krótko wstrzymano załadunek tankowców i pracę szybów naftowych. Zamknięto też przejściowo część rafinerii na Wyspach Dziewiczych.
Jednak główne uderzenie huraganu ominęło w dużej mierze masy lądowe, poza niezamieszkaną wysepką Sombrero na północy archipelagu Małych Antyli - poinformowało NHC. Omar spowodował stosunkowo niewielkie straty, przechodząc między holendersko- francuską wyspą Saint-Martin a archipelagiem Wysp Dziewiczych.
Omar zatopił przynajmniej cztery łodzie w zatoce St. Croix na Wyspach Dziewiczych. Powalił drzewa i zerwał linie energetyczne na Saint-Martin.
Omar to już 15. huragan na Atlantyku w tym sezonie. Uformował się we wtorek nieopodal holenderskiej wyspy Curacao należącej do Antyli Holenderskich.
Prędkość wiatru Omara zmalała ze 185 do 140 km na godz. Liczba huraganów w tym sezonie, który kończy się oficjalnie 30 listopada, przekroczyła średnią typową dla tej pory roku. Wyjątkowo niebezpieczne okazały się huragany Gustav, Ike, Fay i Hanna.pap, keb